Analizy

Rosja wobec Ukrainy: nie tylko Krym

Rosja zaostrza politykę w konflikcie z Ukrainą, o czym świadczy m.in. wyznaczenie na 16 marca przez kontrolowany przez Moskwę krymski parlament referendum w sprawie przystąpienia do Federacji Rosyjskiej i ogłoszenie 11 marca niepodległości autonomii. Rosja dąży przy tym do wzmocnienia presji na Zachód i władze w Kijowie, by uznały rosyjskie żądania w kwestii kształtowania ustroju i systemu politycznego Ukrainy oraz składu jej nowych władz. Jednocześnie odrzuca składane przez Zachód propozycje uregulowania konfliktu. Demonstruje przy tym brak obaw przed wprowadzeniem sankcji przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone.

Z kolei władze w Kijowie uznają, że Rosja dokonała wojskowej agresji na Ukrainę i wykluczają możliwość oddzielenia Krymu od Ukrainy. W celu zażegnania konfliktu koncentrują się głównie na wysiłkach dyplomatycznych, starają się nakłonić Zachód do wywarcia skutecznej presji na Rosję. W polityce wewnętrznej dążą do przeciwdziałania destabilizowaniu sytuacji w regionach południowych i wschodnich, a także podejmują kroki prawne mające delegitymizować decyzje władz Krymu, w tym referendum w sprawie dalszego statusu półwyspu.

Z militarnego punktu widzenia Rosja przy współudziale lokalnych sił samoobrony przejęła niemal całkowitą kontrolę nad Krymem, zgromadziła też znaczące siły wojskowe w okręgach graniczących z Ukrainą. Z kolei ogłoszona przez władze w Kijowie mobilizacja natrafia na poważne problemy ze względu na słabość ukraińskiej armii. Wydaje się, że przed referendum wyznaczonym na 16 marca nie dojdzie do siłowego zajmowania ukraińskich obiektów na półwyspie. Jednocześnie nie można wykluczyć, że Rosja spróbuje przenieść konflikt na inne regiony Ukrainy.

 

Rosja gra Krymem

Z pewnością z inspiracji Rosji podjęta została decyzja o przyspieszeniu terminu referendum o statusie Krymu, a parlament półwyspu ogłosił niepodległość republiki. Rosyjskie MSZ w oświadczeniu z 11 marca uznało deklarację niepodległości za prawomocną i zapowiedziało uznanie wyników referendum. Równolegle z działaniami na rzecz aneksji Krymu władze rosyjskie wypracowują także narzędzia umożliwiające szersze oddziaływanie na Ukrainę i cały obszar postsowiecki. Rząd Rosji 6 marca zatwierdził projekt ustawy upraszczającej nabywanie rosyjskiego obywatelstwa, pozwalającej rosyjskojęzycznym cudzoziemcom, w praktyce także większości Ukraińców, ubiegać się o obywatelstwo lub prawo pobytu w Rosji w trybie przyspieszonym. Jednocześnie Moskwa zaostrza kurs wobec obecnych władz Ukrainy, co szczególnie mocno wyrażone zostało poprzez wystąpienie Wiktora Janukowycza w Rostowie nad Donem, w którym w bardzo agresywnej formie podważał on prawomocność obecnych władz ukraińskich, skonstatował faktyczny rozpad Ukrainy i zapowiedział powrót do Kijowa.

Poprzez zaostrzenie polityki w sprawie Krymu Rosja chce wzmocnić presję na Zachód oraz władze ukraińskie i skłonić je do zgody na, uwzględniające stanowisko Rosji, uzgodnienia w sprawie ustroju Ukrainy i kształtu personalnego poszczególnych instytucji władzy. Należy się spodziewać, że Rosja uzna niepodległość Krymu. Kolejnym krokiem Moskwy może być włączenie Krymu w skład Federacji Rosyjskiej. Jednocześnie nie można wykluczyć, że Kreml odsunie w czasie ostateczne rozstrzygnięcie kwestii aneksji Krymu, tak by kwestia statusu półwyspu mogła pozostać narzędziem oddziaływania na władze w Kijowie oraz by nie utrudniała działań na rzecz powstawania prorosyjskich ośrodków władzy we wschodniej i południowej Ukrainie. Kreml konsekwentnie dąży do pozbawienia obecnych władz Ukrainy międzynarodowej legitymacji i utworzenia nowych instytucji państwowych, których skład byłby korzystny dla Rosji. Jednocześnie wydaje się, że na Ukrainie brakuje obecnie siły politycznej, która byłaby dla Moskwy gwarantem zabezpieczenia jej interesów. Dlatego Rosja dąży do odsunięcia w czasie zapowiedzianych na 25 maja wyborów prezydenckich. Kreml wysyła sygnały, najmocniej zostało to wyrażone w wystąpieniu Wiktora Janukowycza, że będzie sabotować te wybory, a jeżeli do nich dojdzie, nie uzna wybranego w ich wyniku prezydenta.

 

Kreml nie obawia się zachodnich sankcji

Intensywne kontakty dyplomatyczne pomiędzy stolicami zachodnimi doprowadziły pod koniec zeszłego tygodnia do wypracowania zarysów wspólnego stanowiska Zachodu w sprawie rosyjskich działań wobec Ukrainy. 7 marca stanowisko to zostało przekazane przez amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry’ego rosyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Siergiejowi Ławrowowi. Zachód domaga się od Rosji wycofania wojsk do rosyjskich baz na Krymie, rezygnacji z referendum o niepodległości, zaprzestania destabilizujących działań we wschodniej i południowej Ukrainie, dopuszczenia na Krym misji obserwacyjnej OBWE oraz powołania grupy kontaktowej złożonej z przedstawicieli nowych władz w Kijowie, Rosji oraz państw zachodnich. Gdyby Moskwa nadal odmawiała udziału w proponowanej grupie kontaktowej, Waszyngton i Bruksela zagroziła zaostrzeniem wprowadzonych dotychczas, czysto symbolicznych sankcji. Unia Europejska m.in. zapowiedziała ograniczenia wizowe i finansowe wobec rosyjskich decydentów i zasygnalizowała, że odpowie szerszymi sankcjami gospodarczymi na ewentualną dalszą eskalację konfliktu przez Rosję.

Rosyjska reakcja dyplomatyczna (nieprzyjęcie amerykańskich propozycji wysłanych przez sekretarza stanu Kerry’ego i rosyjska na nie odpowiedź) wskazuje, że na Kremlu odczytano dotychczasowe wysiłki dyplomatyczne Zachodu jako oznakę braku gotowości do wprowadzenia realnych sankcji. Dyplomacja rosyjska twardo stoi na stanowisku, że Rosja nie jest stroną konfliktu i że źródłem problemu jest nie mający prawnej legitymacji i niereprezentatywny nowy rząd w Kijowie oraz że wszystkie działania władz krymskich oraz pomoc okazywana im przez Moskwę mieszczą się w ramach prawa międzynarodowego. Retoryka i argumentacja, używana przez ministra Ławrowa, rosyjski MSZ i rosyjskich polityków (np. przewodniczącą Rady Federacji Walentinę Matwijenko), wskazują na to, że Rosja buduje uzasadnienie dla dalszej eskalacji swoich działań tak na Krymie (o czym świadczy deklaracja niepodległości Krymu z 11 marca), jak i na pozostałej Ukrainie, gdzie Rosja przedstawia się jako gwarant przestrzegania praw ludności, zwłaszcza południowej i wschodniej Ukrainy, rzekomo szykanowanej przez władze w Kijowie.

 

Kijów wobec rosyjskiej interwencji wojskowej

Władze ukraińskie dążą do zażegnania kryzysu metodami politycznymi i dyplomatycznymi, a zbrojna odpowiedź na działania Rosji, przynajmniej na obecnym etapie, wydaje się mało prawdopodobna. Kijów przeciwdziała secesji Krymu, podejmując działania na gruncie prawnym oraz technicznie utrudniając przeprowadzenie referendum w sprawie przyszłego statusu półwyspu. 7 marca p.o. prezydent Ukrainy Ołeksandr Turczynow wydał dekret anulujący uchwałę parlamentu Autonomicznej Republiki Krym w sprawie plebiscytu i uznający referendum za niezgodne z konstytucją Ukrainy. 11 marca, w odpowiedzi na deklarację niepodległości Krymu, ukraiński parlament uruchomił procedurę rozwiązania krymskiej Rady Najwyższej oraz zaapelował o bojkot referendum. Z kolei Centralna Komisja Wyborcza zablokowała dostęp władzom krymskim do baz rejestru wyborców. Jednocześnie władze Ukrainy deklarują gotowość przeprowadzenia konsultacji społecznych na temat rozszerzenia autonomii półwyspu w ramach Ukrainy, a także decentralizacji państwa.

Kijów usiłuje też przeciwdziałać rosyjskim działaniom dywersyjnym w południowych i wschodnich regionach Ukrainy, co poskutkowało okresowym zmniejszeniem tam napięcia. Służba graniczna podjęła działania na rzecz uszczelnienia granicy (w ciągu tygodnia z Rosji na Ukrainę nie wpuszczono ok. 3,5 tys. osób podejrzanych o planowanie działań antypaństwowych), a organy porządkowe dążą do zneutralizowania liderów separatystów. W Doniecku aresztowano Pawła Gubariewa, w Ługańsku Arsena Klinczajewa, z kolei w Odessie wszczęto śledztwo przeciwko liderowi tamtejszych prorosyjskich protestów Antonowi Dawidczence. Jednocześnie Kijów stara się przedstawić „ofertę pozytywną”, m.in. utrzymując w mocy ustawę językową z 2012 roku faworyzującą język rosyjski w tych regionach i obiecując nadanie ukraińskim obwodom większych kompetencji w ramach przyszłej reformy administracyjno-ustrojowej. Nowe władze Ukrainy stoją na stanowisku integralności terytorialnej państwa, wykluczają możliwość utraty Krymu i demonstrują skonsolidowane i jednoznacznie krytyczne stanowisko w kwestii rosyjskiej agresji. Z kolei Partia Regionów znajdująca się w kryzysie po utracie władzy zajmuje pozycję wyczekującą przed planowanym na 22 marca zjazdem (i wyborami nowego lidera).

Działania władz Ukrainy pokazują również, że główne nadzieje na rozwiązanie kryzysu krymskiego pokładają one w umiędzynarodowieniu konfliktu. Kijów potwierdza zamiar jego uregulowania metodami dyplomatycznymi i politycznymi oraz apeluje o powołanie komisji trójstronnej z udziałem przedstawicieli Zachodu, Rosji i Ukrainy, która rozwiązałaby kryzys na Krymie. Władze liczą przede wszystkim na pomoc państw sygnatariuszy tzw. Memorandum Budapeszteńskiego (zawartego w 1994 roku międzynarodowego porozumienia przewidującego przekazanie przez Kijów Rosji arsenałów broni jądrowej w zamian za zagwarantowanie przez strony niepodległości i integralności terytorialnej Ukrainy), głównie USA i Wielkiej Brytanii, i wypełnienia przez nie zawartych w dokumencie zobowiązań. W tym duchu wypowiadali się zarówno p.o. prezydent Turczynow, jak i premier Arsenij Jaceniuk (a także Julia Tymoszenko i Witalij Kliczko), kwestia ta była również jednym z tematów rozmów szefa ukraińskiego rządu z prezydentem USA Barackiem Obamą w Waszyngtonie 12 marca. Kijów dąży do większego zaangażowania UE w rozwiązanie kryzysu. Gotowość szybkiego podpisania części politycznej umowy stowarzyszeniowej, prócz realizacji jednego z głównych żądań Majdanu, ma również służyć głębszemu wciągnięciu instytucji unijnych w kryzys na Ukrainie oraz przerzucenie na Brukselę części ciężaru i odpowiedzialności za jego rozwiązanie. Unia zadeklarowała polityczne wsparcie Ukrainy w tej kwestii, a także pakiet pomocy gospodarczej, w tym natychmiastową pomoc finansową w wysokości 610 mln euro oraz zniesienie ceł importowych na ukraińskie towary. Zadeklarowała przyznanie 11,18 mld euro wsparcia, z czego 3,18 mld euro z budżetu unijnego (1,57 mld grantów w ramach pomocy rozwojowej oraz 1,61 mld pożyczek w ramach pomocy makrofinansowej) oraz do 8 mld głównie w formie pożyczek i kredytów w ramach wsparcia Europejskiego Banku Inwestycyjnego (do 3 mld) oraz Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (5 mld). Należy jednak zwrócić uwagę, że z zadeklarowanych środków tylko 1 mld euro to są nowe środki, na pozostałe Ukraina mogła już liczyć wcześniej. Ponadto nie zostaną one przekazane natychmiast, a będą transferowane w okresie do 2020 roku. Jednocześnie jest to pułap maksymalny, jaki może uzyskać Ukraina; to, ile dostanie w rzeczywistości, zależeć będzie od jej postępów w przeprowadzaniu reform, a także skuteczności w przygotowywaniu i realizowaniu projektów finansowanych z tych środków oraz ich absorpcji.

 

Aspekt militarny konfliktu

W ciągu tygodnia od rozpoczęcia 28 lutego operacji wojskowej na Krymie jednostki armii rosyjskiej wspierane przez lokalne formacje samoobrony opanowały półwysep niemal w całości. Ustanowiły także umocnione posterunki rosyjskie na drogach prowadzących na Krym z kontynentalnej części Ukrainy, zwłaszcza na newralgicznym z wojskowego punktu widzenia Przesmyku Perekopskim. Rosyjskie pododdziały rozpoznawcze zajęły także pozycje w graniczącej z półwyspem części obwodu chersońskiego (m. Heniczesk). Pod kontrolą ukraińską pozostaje nadal większość dyslokowanych na Krymie obiektów Sił Zbrojnych Ukrainy. Zostały one jednak zablokowane i praktycznie pozbawione możliwości prowadzenia działań (zwłaszcza jednostki Sił Powietrznych i Marynarki Wojennej Ukrainy). W związku z utrzymującą się blokadą i wywieraną presją (do części jednostek odcinano m.in. dostawy energii, wody i zaopatrzenia), ich sytuację należy uznać za ciężką. Należy jednak przyjąć, że przynajmniej do referendum 16 marca nie nastąpi siłowe przejęcie obiektów. Pomiędzy stronami nadal nie doszło do otwartego starcia, nie ma także przypadkowych ofiar. Samozwańcze władze w Symferopolu rozpoczęły tworzenie Sił Zbrojnych Autonomii na bazie lokalnych formacji samoobrony, a także mienia przejętego po armii ukraińskiej.

7–8 marca działania wojskowe stron weszły w nową fazę, w związku z rozpoczęciem przez Rosję i Ukrainę przemieszczania dużych zgrupowań wojsk w kierunku potencjalnego teatru działań. Jednostki ukraińskie rozwijane są głównie w obwodzie chersońskim, natomiast strona rosyjska systematycznie wzmacnia zgrupowanie na Krymie, w kierunku którego przegrupowywane są jednostki Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej z Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego. Strona ukraińska oficjalnie przedstawia ruchy swoich wojsk jako ćwiczenia i sprawdzian gotowości bojowej.

W związku z całkowitym embargiem na informacje o ruchach wojsk po stronie rosyjskiej głównym ich źródłem stała się strona ukraińska. P.o. minister obrony Ihor Teniuch poinformował 11 marca, że łącznie na Krymie i granicy z Ukrainą znajduje się 220 tys. rosyjskich żołnierzy wyposażonych m.in. w 1800 czołgów, 400 śmigłowców, 160 samolotów i 60 okrętów. Należy przyjąć, że Teniuch wymienił de facto łączną liczebność jednostek Floty Czarnomorskiej, a także jednostek rosyjskich Wojsk Lądowych, Wojsk Powietrznodesantowych i SpecNaz oraz Sił Powietrznych uczestniczących w przeprowadzonych na przełomie lutego i marca ćwiczeniach Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej w Zachodnim Okręgu Wojskowym, a także dyslokowanych w Południowym Okręgu Wojskowym. Niemniej na samym Krymie znajduje się obecnie ok. 30 tys. żołnierzy rosyjskich (w tym ok. 18 tys. przerzuconych tam od rozpoczęcia operacji). Armia rosyjska prowadzi także w sąsiadujących z Ukrainą okręgach wojskowych permanentne ćwiczenia (mimo że formalnie są to różne przedsięwzięcia), wyraźnie wskazujące na możliwość szybkiego zaangażowania uczestniczących w nich jednostek w działaniach na terytorium Ukrainy.

O prawdopodobnym fiasku mobilizacji ogłoszonej 2 marca przez nowe władze w Kijowie świadczy przedstawiona 11 marca przez p.o. prezydenta Ołeksandra Turczynowa informacja o ogłoszeniu częściowej mobilizacji w związku z zagrożeniem ze strony Rosji. Należy przyjąć, że mimo dostatecznej liczby ochotników i względnie sprawnego funkcjonowania wojskowych komend uzupełnień brakuje środków finansowych i materiałowych pozwalających na odpowiednie wyposażenie i przeszkolenie rezerwistów. Do problemów związanych z osiąganiem przez jednostki armii ukraińskiej pełnej gotowości bojowej 11 marca nawiązał także p.o. minister obrony Ihor Teniuch. W tym przypadku również decydujący okazał się wieloletni brak inwestycji w modernizację i rozwój Sił Zbrojnych Ukrainy. Według Teniucha z 41 tys. żołnierzy ukraińskich Wojsk Lądowych pełną gotowość osiągnęły pododdziały o łącznej liczebności 6 tys. W chwili obecnej – o czym Teniuch nie informował – trzon zgrupowania armii ukraińskiej w sąsiadujących z Krymem południowych obwodach Ukrainy stanowią trzy ześrodkowane tam brygady aeromobilne, a większość jednostek przerzucona została z zachodniej Ukrainy.

Z powodów stricte wojskowych wykluczyć należy ewentualne podjęcie przez jednostki ukraińskie działań na rzecz przywrócenia kontroli nad Krymem. Aktywność armii ukraińskiej w takim przypadku ograniczałyby się do podjęcia prób uniemożliwienia, bądź co najmniej utrudnienia, armii rosyjskiej rozszerzenia operacji wojskowej na inne regiony kraju. Jednocześnie biorąc pod uwagę polityczne cele Rosji wobec Ukrainy, które dotyczą nie tylko Krymu, ale całego państwa, za prawdopodobny wariant rozwoju sytuacji należy uznać przygotowania armii rosyjskiej do przeniesienia działań z Krymu do południowych i wschodnich obwodów Ukrainy. Z jednej strony, wykorzystywane byłoby to w celu wywarcia presji i zwiększenia oddziaływania na sytuację w tych regionach oraz na władze centralne w Kijowie. Z drugiej strony, w przypadku obwodów południowych, w których znajduje się infrastruktura newralgiczna dla funkcjonowania Krymu (elektrownie, gazociągi), opanowanie ich miałoby uniemożliwiać odcięcie półwyspu od dostaw.