Analizy

Prorosyjski „separatyzm” narzędziem przymuszenia Ukrainy do federalizacji

6 kwietnia w Doniecku, Charkowie i Ługańsku miały miejsce demonstracje grup prorosyjskich aktywistów, które zakończyły się zajęciem budynków rządowych. Demonstracje te nie były liczniejsze niż w ciągu poprzednich kilku tygodni (od kilkuset do 2 tys. osób), jednak tym razem protestujący nie napotkali prawie żadnego oporu ze strony sił porządkowych. Separatyści w każdym z regionów wyłonili „nową reprezentację polityczną”, która podjęła przygotowania do przeprowadzenia „referendum” w sprawie samookreślenia. Władze ukraińskie oskarżyły Moskwę o prowokowanie wydarzeń we wschodnich regionach kraju. Rosja zaś wezwała Kijów do nieużywania siły wobec separatystów i podkreśliła konieczność podjęcia międzynarodowych rozmów na temat nowego ustroju Ukrainy. Skutkiem tego stała się zgoda Ukrainy na wspólne z UE i USA negocjacje z Rosją, które mają się odbyć w przyszłym tygodniu. Władzom w Kijowie poprzez działania siłowe (w Charkowie) i wskutek negocjacji (w Ługańsku i Doniecku) udało się doprowadzić do uwolnienia niektórych budynków, jednak w tych dwóch ostatnich miastach wciąż nie kontrolują one sytuacji. Nadal utrzymuje się tu spore napięcie.

Wszystko wskazuje na to, że wydarzenia na wschodzie Ukrainy są elementem realizacji przygotowanego w Moskwie scenariusza, którego celem jest doprowadzenie do zerwania wyborów prezydenckich 25 maja oraz do przymusowej federalizacji Ukrainy poprzez nadanie znaczącej autonomii regionom wschodnim i południowym. Wydarzenia ostatnich dni nie byłyby możliwe bez rosyjskiego wsparcia dla słabych sił separatystycznych w regionie, które nie mogą liczyć na masowe poparcie społeczne. Z kolei bierna postawa milicji wskazuje, że rząd w Kijowie nie jest w stanie w pełni kontrolować regionalnych sił porządkowych oraz że część miejscowych elit prowadzi własną grę polityczną wobec Kijowa.

 

Działania separatystów

W trzech miastach wschodniej Ukrainy operacja zajęcia budynków rządowych miała podobny przebieg. Szturmów dokonały stosunkowo nieliczne (200–300 osób), ale dobrze zorganizowane grupy separatystów, które przeniknęły do budynków administracji obwodowych w Charkowie i Doniecku, a także siedziby Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) w tym ostatnim mieście oraz w Ługańsku. Prorosyjscy aktywiści wystąpili też z analogicznymi żądaniami, co pokazuje, że akcja była zaplanowana wcześniej i konsekwentnie wprowadzona w życie. Separatyści proklamowali powstanie Donieckiej Republiki Ludowej, Charkowskiej Republiki Ludowej, w Ługańsku zaś wypowiedzieli posłuszeństwo dotychczasowym władzom i zapowiedzieli tworzenie własnego rządu. W trzech miastach zapowiedziano również koordynację działań na rzecz przeprowadzenia do dnia 11 maja referendum na temat samookreślenia regionów. Obecnie posiadający broń ostrą separatyści umacniają się w budynku administracji obwodowej w Doniecku i otoczonej barykadami siedzibie SBU w Ługańsku. W Charkowie i Mikołajowie, w którym doszło do starć w nocy z 7 na 8 kwietnia, sytuacja jest bardziej stabilna.

 

Odpowiedź władz

Władze w Kijowie używają różnych instrumentów w celu przywrócenia porządku w miastach wschodniej Ukrainy, zarówno siłowych (na ograniczoną skalę), jak negocjacji. Do miast zostały skierowane oddziały sił specjalnych milicji z innych regionów Ukrainy, udali się tam również przedstawiciele władz odpowiedzialni za blok siłowy. W efekcie nad ranem 8 kwietnia specnaz MSW „Jaguar” odbił budynek administracji obwodowej w Charkowie, a inna jednostka specjalna zagroziła szturmem siedziby SBU w Doniecku. W toku negocjacji polityków z separatystami budynek został zwolniony. 9 kwietnia szef MSW zapowiedział, że budynek SBU w Ługańsku zostanie odzyskany w ciągu 48 godzin „w wyniku negocjacji lub akcji siłowej”.

Wydarzenia ostatnich dni ujawniły bierność lokalnych organów MSW, które nie reagowały na zajmowanie budynków administracji rządowej i brak kontroli Kijowa nad lokalnymi organami bezpieczeństwa. Pozwala to sądzić, że współdziałają one z elitami politycznymi regionu i są zinfiltrowane przez rosyjskie służby specjalne. Wydaje się również, że eskalacja sytuacji nie byłaby możliwa bez zgody wpływowego w Donbasie oligarchy Rinata Achmetowa. Jego zaangażowanie w negocjacje z władzami de facto po stronie separatystów pokazuje, że jest on zainteresowany uzyskaniem przez ten region formy autonomii w ramach Ukrainy, co dałoby pewne gwarancje bezpieczeństwa dla jego majątku.

 

Reakcje Rosji

Moskwa reagowała na wydarzenia we wschodniej Ukrainie głównie za pośrednictwem oświadczeń MSZ i ministra Siergieja Ławrowa. Ich treść sprowadzić można do dwóch głównych elementów. Po pierwsze, zawierały one wezwania pod adresem władz ukraińskich, aby powstrzymały się one od użycia siły wobec prorosyjskich separatystów. Przestrzegał przed tym m.in. minister Ławrow w odbytej wieczorem 7 kwietnia rozmowie telefonicznej z ukraińskim szefem dyplomacji Andrijem Deszczycą. Szczególnie ostry i dramatyczny ton miało oświadczenie MSZ opublikowane w nocy z 7 na 8 kwietnia na oficjalnej stronie ministerstwa na Facebooku. Wyrażano w nim zaniepokojenie sprowadzaniem na wschodnią Ukrainę sił bezpieczeństwa, w tym, rzekomo, amerykańskiej prywatnej korporacji wojskowej Greystone. Oświadczenie mówiło o tym jako o „prowokacji” tworzącej „zagrożenia dla praw i wolności, i dla życia ludności cywilnej, i dla stabilności państwa ukraińskiego”; ostrzegało przed wybuchem wojny domowej. Po drugie, podkreślały one konieczność podjęcia pilnego dialogu politycznego z przedstawicielami południowo-wschodnich regionów Ukrainy dla przeprowadzenia reformy konstytucyjnej, zgodnie z rosyjskimi postulatami. Wątek ten podnosił w szczególności minister Ławrow w rozmowach telefonicznych 7 kwietnia z szefami dyplomacji USA, Niemiec i Ukrainy. Na konferencji prasowej 8 kwietnia Ławrow poinformował, iż Rosja jest gotowa przystać na propozycje USA przeprowadzenia w ciągu 10 dni spotkania z przedstawicielami Ukrainy, USA i UE na temat deeskalacji i reformy konstytucyjnej na Ukrainie. Postawił jednak dwa warunki. Po pierwsze, ustalenie formuły i składu uczestników spotkania, które powinno obejmować także przedstawicieli południowo-wschodnich regionów Ukrainy (Ławrow zasugerował, że mogliby to być niektórzy kandydaci na urząd prezydenta Ukrainy). Po drugie, wcześniejsze przedstawienie przez władze w Kijowie, i poddanie pod szerokie konsultacje, projektu nowej konstytucji Ukrainy.

Rosja, inicjując i wspierając aktywność separatystów we wschodniej Ukrainie, wykorzystuje ją jako sposób na zwiększenie presji zarówno na rząd w Kijowie, jak i głównych graczy zachodnich. Celem jest zaakceptowanie przez nich większości rosyjskich postulatów w kwestii tzw. federalizacji oraz neutralnego (pozablokowego) statusu Ukrainy. Rosja liczy przy tym najwyraźniej, że porozumienie polityczne w tej kwestii może zostać osiągnięte do końca bieżącego miesiąca. Dodatkową presją ze strony Moskwy jest groźba militarnej inwazji pod pretekstem ochrony ludności południowo-wschodniej Ukrainy, którą można odczytać (choć na ogół nie wprost) z komunikatów i wypowiedzi przedstawicieli strony rosyjskiej (najbardziej jednoznacznie w tej kwestii wypowiedział się 8 kwietnia bliski Kremlowi szef komitetu ds. edukacji Dumy Państwowej i szef państwowej fundacji Russkij Mir Wiaczesław Nikonow).

 

Perspektywy

W najbliższych dniach można oczekiwać dalszej destabilizacji południowo-wschodniej Ukrainy przez inspirowanych z Rosji separatystów, a także prób negocjacji ze strony Kijowa w celu zwolnienia przez nich okupowanych budynków. Wydaje się, że obecnie bardziej prawdopodobne jest, że władze centralne nie podejmą aktywnych działań mających na celu odbicie budynków rządowych, choć taka możliwość w dalszym ciągu istnieje. Kijów nie chce bowiem doprowadzić do rozlewu krwi w obawie, że stanie się to pretekstem do wkroczenia wojsk rosyjskich. Ukraina wyraziła zgodę na udział w wielostronnych negocjacjach z USA, UE i Rosją w sprawie zażegnania konfliktu, jednak gotowość Kijowa do akceptacji kluczowych rosyjskich warunków (w tym federalizacji i przeniesienia wyborów prezydenckich na późniejszy okres) jest obecnie bardzo ograniczona. Strona ukraińska zgodziła się na rozmowy z intencją, że dotyczyć one będą głównie powrotu do status quo ante na wschodzie kraju. Można oczekiwać, że Rosja będzie kontynuować politykę szantażu wobec Ukrainy i Zachodu, w tym grożąc interwencją zbrojną w celu przymuszenia stron do faktycznej akceptacji rosyjskich żądań.