Prace OSW

Pomarańczowa rewolucja na Ukrainie. Próba zrozumienia przyczyn.

Tezy

1. Społeczeństwo ukraińskie w przededniu wyborów prezydenckich 2004 znajdowało się w stanie opisywanym w literaturze politologicznej jako niemal "idealny" dla wybuchu niepokojów społecznych. Rosnące oczekiwania zarówno materialne, jak i polityczne napotykały coraz silniejsze bariery realizacji. Zwycięstwo Wiktora Janukowycza postrzegano w wielu opiniotwórczych Środowiskach jako "gwóźdź do trumny" tych aspiracji.

2. Na Ukrainie niemal od początku uzyskania niepodległości współistnieją dwa typy ładu społecznego, z którymi związane są różne preferencje systemowe obywateli: zdecentralizowany model społeczeństwa "sieciowego", w którym dominują poziome zależności między ludźmi, opowiadającymi się najchętniej za demokratycznym porządkiem politycznym, oraz centralistyczny model integracji społecznej, w którym ład zapewniają pionowe relacje władzy i podległości. W drugim modelu demokracja budzi wątpliwości, a najczęściej preferowane są różne odmiany ustrojów o silnej władzy centralnej. Ostatnie 10 lat to powolne umacnianie się i poszerzanie wpływów ładu zdecentralizowanego, który funkcjonuje w większym stopniu przede wszystkim na zachodzie Ukrainy i w Kijowie, ale zdobywa coraz więcej obszarów również na północy i wschodzie kraju (poza Donbasem). Wiktor Janukowycz był powszechnie postrzegany jako zwolennik wizji centralistycznej, a jego zwycięstwo w wyborach odbierano w kategoriach bezpośredniego zagrożenia dla znanych już i oswojonych reguł działania w zależnościach poziomych. Janukowycza odbierano jako tego, który narzuci własne reguł y, nie szanując zastanych.

3. Kwestie polityki zagranicznej, "proeuropejskości" lub "antyeuropejskości" władzy miały podczas pomarańczowej rewolucji znaczenie marginalne. Przyczyny wybuchu były czysto wewnętrzne. Jednak w miarę rozwoju wydarzeń postawa społeczności międzynarodowej była dla Ukraińców ważna i mogła spowodować wyraźny wzrost sympatii proeuropejskich.

Komentatorzy wydarzeń końca 2004 roku związanych z wyborami prezydenckimi na Ukrainie odmieniali przez przypadki słowo "rewolucja". Niektórzy jednak - znacznie mniej liczni - protestowali przeciw temu określeniu, wskazując wiele elementów, które świadczyły o ewolucyjnym raczej niż rewolucyjnym charakterze dokonujących się zmian. Proponuję jednak tę kwestię pozostawić przyszłym politologom i historykom, którzy zapewne odpowiedzą na pytanie, czy istotnie była to rewolucja, a jeśli nie - to jak to nazwać1. Niniejszy tekst jest próbą zastanowienia się, co właściwie stało się na Ukrainie w ostatnich miesiącach 2004 roku, niezależnie od tego, czy wydarzenia te nazwiemy rewolucją, buntem, ruchem społecznym czy jeszcze inaczej.

Wszelkie masowe wystąpienia społeczne przyciągają głównie uwagę mediów, ale szybko stają się także przedmiotem analizy dla politologów, socjologów i innych specjalistów w dziedzinie nauk społecznych, stawiających sobie przede wszystkim pytanie, czy "to" można było przewidzieć? Post factum stwierdzamy zwykle, że bardzo wiele wskazywało na zbliżający się wybuch, ale nikt nie poświęcił tym "zwiastunom" wystarczającej uwagi. Tym bardziej że procesów społecznych prawie nigdy nie uruchamia jeden tylko czynnik.

Znany politolog amerykański, James Davies (1962) zauważył na początku lat 60. ubiegłego stulecia, że jednym z najważniejszych czynników prowokujących wystąpienia społeczne jest niezgodność między oczekiwaniami i aspiracjami społecznymi a możliwością ich zaspokojenia. Davies sformułował początkowo swoją - klasyczną już dziś - teorię w kategoriach oczekiwań społeczno-ekonomicznych, ale pisał później, że jeśli wspomniana rozbieżność dotyczy kwestii politycznych, jej "wybuchowe działanie" bywa nawet silniejsze.

Oczekiwania społeczne zaś rosną najczęściej wtedy, gdy sytuacja gospodarcza zaczyna się poprawiać. Rosną wówczas zarówno oczekiwania i nadzieje dotyczące kwestii materialnych, jak i te odnoszące się do rzeczy niematerialnych - poczynając od możliwości swobodnego zajmowania się biznesem, a skończywszy na takich ideach, jak wolność słowa. Oczekiwania rosną także wtedy, gdy społeczeństwo zdoła wytworzyć równoległe sposoby komunikacji i uświadamia sobie swą podmiotowość niezależnie od istniejącego systemu władzy.