Analizy

Więcej zaangażowania? Niemiecka polityka bezpieczeństwa koalicji CDU/CSU-SPD

Na monachijskiej konferencji bezpieczeństwa (31 stycznia – 2 lutego) przedstawiciele RFN (minister spraw zagranicznych, minister obrony, prezydent) wygłosili przemówienia, które większość europejskich mediów zinterpretowała jako zapowiedź nowego kursu i większego zaangażowania militarnego RFN w międzynarodowej polityce bezpieczeństwa.

Polityka bezpieczeństwa rządu CDU/CSU-SPD będzie dążyła przede wszystkim do odzyskania renomy aktywnego aktora w polityce międzynarodowej – po dużej krytyce niemieckiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa ostatnich czterech lat. MSZ będzie podejmował więcej inicjatyw politycznych mających na celu przeciwdziałanie kryzysom i konfliktom oraz rozwiązywanie już istniejących. Mimo zmiany retoryki, nie należy spodziewać się istotnego zwiększenia zaangażowania wojskowego RFN w ramach zarządzania kryzysowego, ponieważ nie jest ono zgodne ani z interesami, ani z kulturą strategiczną RFN. Nowy rząd będzie się starał również kształtować dyskurs na temat przyszłości współpracy wojskowej w Europie. Będzie forsował swoją koncepcję państw ramowych z 2013 roku, która potencjalnie może wzmocnić RFN politycznie, wojskowo i przemysłowo w stosunku do Francji i Wielkiej Brytanii, a która może być kontrowersyjna z punktu widzenia małych i średnich państw Europy Północnej i Środkowej.

 

MSZ: nowa retoryka i priorytety socjaldemokratycznego ministra

Za nową retorykę o większym zaangażowaniu RFN w europejskiej i międzynarodowej polityce bezpieczeństwa odpowiada przede wszystkim nowy minister spraw zagranicznych w rządzie CDU/CSU-SPD, Frank-Walter Steinmeier (SPD). Ofensywę nowego szefa MSZ należy rozpatrywać w kilku wymiarach. Po czterech latach kierowania MSZ przez Guido Westerwellego (FDP) Steinmeier jest skonfrontowany ze znacznym zmniejszeniem znaczenia tego resortu na rzecz Urzędu Kanclerskiego. W tej kadencji ten ambitny i doświadczony polityk będzie starał się – poprzez zwiększoną aktywność w polityce europejskiej i międzynarodowej – zaznaczać i wzmacniać pozycję MSZ wobec Urzędu Kanclerskiego kierowanego przez chadeków. Będzie chciał również wzmocnić pozycję RFN jako aktora w międzynarodowej polityce bezpieczeństwa i odciąć się od polityki swojego poprzednika, krytykowanej w kraju i za granicą jako zbyt pasywna i nielicząca się z sojusznikami, której symbolem było stanowisko RFN w trakcie konfliktu w Libii. Zapowiedzi większej aktywności RFN wpisują się również w program wyborczy SPD mówiący o wzmocnieniu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE (choć niekoniecznie w jej wymiarze militarnym). Jednym z celów socjaldemokratów jest również poprawa relacji niemiecko-francuskich postrzeganych przez SPD jako motor integracji europejskiej. W ostatnich latach oba kraje cechowały duże różnice zdań nie tylko w kwestiach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa (tj. reakcji na kryzysy w sąsiedztwie UE), ale również gospodarki i energetyki (dot. reformy strefy euro czy transformacji energetycznej w RFN). Symbolem „nowego” rozdziału współpracy w polityce zagranicznej stało się wydanie wspólnego oświadczenia szefów MSZ (21 stycznia) dotyczącego m.in. koordynacji stanowisk przed Radami UE, współpracy w zakresie zapobiegania kryzysom i wspólnych wizyt w krajach unijnego sąsiedztwa. Głośnym echem w mediach odbiły się również zapowiedzi Steinmeiera o większym zaangażowaniu wojskowym RFN wspierającym Francję w Afryce; w tym kontekście pojawiły się pogłoski o wysłaniu za granicę Brygady Niemiecko-Francuskiej.

 

Chadecki Urząd Kanclerski gwarantem stałego kursu

Mimo zmiany retoryki nie należy jednak spodziewać się zmian w niemieckiej polityce bezpieczeństwa, skutkujących zwiększeniem zagranicznego zaangażowania Bundeswehry. Decydujący głos w kwestiach kierunku niemieckiej polityki bezpieczeństwa ma bowiem kanclerz Angela Merkel i Urząd Kanclerski, który w coraz większym stopniu współkształtuje niemiecką politykę w tym obszarze. Trudno sobie obecnie wyobrazić aktywnie współpracujący ze sobą tandem francusko-niemiecki dzielący się współodpowiedzialnością za wojskowe zarządzanie kryzysowe np. w Afryce. Z kryzysów w Libii, Syrii i Mali chadeckie elity wyniosły bowiem przekonanie, że Francja dąży do wykorzystania struktur unijnych i natowskich w celu realizacji narodowych interesów, kompensując przy tym swoje malejące wpływy polityczno-gospodarcze zwiększoną aktywnością w zakresie zarządzania kryzysowego. Niemcy zaś przestali czuć się zobowiązani do wspierania interwencji najbliższych sojuszników, kierujących się w międzynarodowej polityce bezpieczeństwa własnymi priorytetami. Nie ma ponadto zgody partyjnej bazy – zarówno w SPD, jak i w CSU na duże rozszerzenie niemieckiego zaangażowania wojskowego. Tak jak i nie ma poparcia niemieckiej opinii publicznej – według badań przeprowadzonych przez ZDF pod koniec stycznia 62% badanych opowiada się przeciw większemu zaangażowaniu Bundeswehry w międzynarodowe operacje zarządzania kryzysowego, 32% jest za.

Polityka bezpieczeństwa rządu CDU/CSU-SPD będzie polegała jednak przede wszystkim na zwiększeniu politycznej aktywności z minimalnym zwiększeniem zaangażowania wojskowego. Celem jest odzyskanie renomy aktywnego aktora w polityce międzynarodowej – po dużej krytyce niemieckiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa ostatnich czterech lat. MSZ będzie podejmował więcej inicjatyw politycznych mających na celu przeciwdziałanie kryzysom i konfliktom oraz rozwiązywanie już istniejących – za pomocą instrumentów z zakresu dyplomacji, pomocy rozwojowej, gospodarczej i finansowej, wsparcia dla sektora bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Będzie się starał rozbudowywać współpracę z partnerami i organizacjami regionalnymi i wspierać budowę ich zdolności do zapobiegania i zarządzania kryzysami oraz do pokonfliktowej odbudowy. Ważnym elementem będzie również promocja koncepcji prewencyjnej polityki bezpieczeństwa na arenie międzynarodowej. Dla RFN zaangażowanie wojskowe pozostanie zawsze środkiem ostatecznym. Niemcy uznają wojskowe interwencje za nieskuteczne i kosztowne w wymiarze ludzkim i materialnym oraz niezgodne z interesami i kulturą strategiczną RFN. Z tego względu nowy rząd jedynie minimalnie zwiększy zaangażowanie wojskowe w operacjach UE. Zapowiedzi pokazują, jak niewielka będzie tego skala. Limit niemieckich żołnierzy w operacji szkoleniowej EUTM Mali ma być zwiększony ze 180 (obecnie de facto ok. 100 żołnierzy) do 250, zaś niemieckim wkładem w przyszłą misję UE w Republiki Środkowoafrykańskiej będzie prawdopodobnie głównie transport lotniczy – wykluczono wysłanie oddziałów bojowych. Niemcy nadal nie będą angażować się wojskowo we wspieranie samodzielnych interwencji francuskich. Nie zrobiły tego w przypadku Mali w 2013 roku i nie robią tego obecnie w przypadku Republiki Środkowoafrykańskiej, czekając na sformowanie unijnego kontyngentu.

 

Resort obrony: kontynuacja chadeckich pomysłów na współpracę wojskową

Na konferencji w Monachium pojawiły się również zapowiedzi większego niemieckiego wkładu w debatę na temat przyszłości współpracy wojskowej w Europie. Również w tym przypadku RFN będzie forsować inicjatywy (koncepcja państw ramowych) przedstawiane już w 2013 roku w ramach NATO, co na konferencji w Monachium zapowiedziała nowa minister obrony Ursula von der Leyen (CDU). Niemiecka koncepcja państw ramowych zakłada, że rozwój zdolności wojskowych w ramach Sojuszu przebiegałby w przyszłości w wielonarodowych klastrach. W ramach klastrów mniejsze państwa rozwijałyby zdolności we współpracy i integracji z dużym państwem ramowym (np. RFN, Francją, Wielką Brytanią). Państwo ramowe miałoby utrzymywać szerokie spektrum zdolności, a mniejszym partnerom zapewniać szereg kluczowych zdolności (dowodzenie, logistyka, rozpoznanie, transport strategiczny) do przeprowadzania operacji różnego typu (obrona terytorium traktatowego i zarządzanie kryzysowe). U podstaw tej koncepcji leży z jednej strony przekonanie niemieckich elit o tym, że konieczne jest polityczne wzmocnienie RFN wobec dotychczasowej współpracy francusko-brytyjskiej w obszarze bezpieczeństwa i obronności. Z drugiej strony, koncepcja jest pochodną reformy Bundeswehry – do prowadzenia dłuższych misji wojskowych zdolności operacyjne niemieckiej armii muszą być wzmacniane i uzupełniane przez (mniejszych) sojuszników. Zrealizowanie koncepcji ma ponadto zwiększyć wykorzystywanie niemieckiej infrastruktury wojskowej przez partnerów, jak i sprzyjać utrzymaniu określonych struktur przemysłu zbrojeniowego w ramach danego klastra z uwzględnieniem interesów przede wszystkim państwa ramowego.

Są to na razie ogólne zarysy inicjatywy dyskutowanej w Sojuszu. Należy liczyć się z tym, że nawet jeśli niemiecki pomysł nie zostanie przejęty przez NATO, obecny rząd RFN będzie chciał stopniowo realizować ją (w mniej usystematyzowanej i zorganizowanej formie) w ramach UE lub w relacjach dwustronnych, m.in. z Holandią oraz z państwami z regionu Europy Północnej i Środkowej. Niemiecka koncepcja państw ramowych jest jednak kontrowersyjna z punktu widzenia małych i średnich państw. Potencjalnie, w dłuższej perspektywie, uzależnia je bowiem od jednego dużego partnera w wymiarze politycznym, wojskowym i przemysłowym. Wejście w tego typu daleko idącą współpracę i integrację wojskową z Niemcami, które postrzegają wyzwania i zagrożenia dla bezpieczeństwa własnego i regionalnego odmiennie od sąsiadów z Europy Północnej czy Środkowej, może mieć poważne konsekwencje dla mniejszych partnerów.