Analizy

Niemiecka polityka bezpieczeństwa a konflikt rosyjsko-ukraiński

Konflikt rosyjsko-ukraiński na razie nie tylko nie wpłynął na zmianę niemieckiego stanowiska w NATO dotyczącego działań w stosunku do Rosji i wobec położonych blisko Rosji członków Sojuszu, ale wręcz pogłębił defensywny charakter polityki bezpieczeństwa RFN. Przedstawiciele niemieckiego rządu już otwarcie wykluczają członkostwo Ukrainy w NATO, choć nie jest to temat dyskutowany obecnie w Sojuszu. Pojawiły się też wypowiedzi kwestionujące dotychczasowy charakter unijnej polityki sąsiedztwa, określając ją, w ślad za Moskwą, jako stawiającą kraje Partnerstwa Wschodniego (PW) przed geopolitycznym wyborem pomiędzy UE a Rosją. W konsekwencji RFN wydaje się stawiać pod znakiem zapytania podpisywanie umów stowarzyszeniowych z państwami PW w ich dotychczasowym kształcie. Przejmując rosyjską argumentację, politycy i społeczeństwo w Niemczech zdecydowanie sprzeciwiają się stałej znaczącej obecności sił natowskich m.in. w Polsce. Zapowiedziane zaś dodatkowe działania wojskowe RFN, określane jako wzmacniające bezpieczeństwo sojuszników, będą wpisywać się wyłącznie w normalną działalność Sojuszu w regionie. Wszystko inne może bowiem, w optyce niemieckiej, przyczynić się do eskalacji konfliktu Zachodu z Rosją.

 

RFN wobec Ukrainy: Europa Wschodnia z niemieckiej perspektywy

Na politykę Niemiec wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego wpływają dwa czynniki. Pierwszym jest korzystne położenie geograficzne Niemiec w centrum Europy: rozszerzenie Sojuszu o Polskę, Czechy i Słowację wystarczająco zabezpieczyło granice i bezpośrednie interesy szeroko zdefiniowanego bezpieczeństwa RFN. Drugim czynnikiem jest charakter stosunków Niemiec z Rosją i uznawanie de facto przez Berlin tego, że Moskwa traktuje państwa Europy Wschodniej jako swoją strefę wpływów. RFN uważa, że polityka NATO i UE wobec tych państw nie powinna być realizowana w obliczu sprzeciwu Rosji. Do tej pory kolejne rządy RFN nieoficjalnie sprzeciwiały się członkostwu Ukrainy i innych państw Partnerstwa Wschodniego w NATO i w UE. Nie oznaczało to jednak, że chciały uznać wyłączną dominację Rosji w tych krajach w sferze gospodarczej. W interesie RFN było, aby państwa te znalazły się przynajmniej częściowo w orbicie oddziaływania UE, tak aby unijne normy i prawodawstwo oraz natowskie standardy wpływały na zmniejszenie korupcji oraz wzrost praworządności i stabilności. Niemcy popierały więc w pełni zawieranie umów stowarzyszeniowych z Ukrainą i innymi państwami PW.

Obecnie nie tylko zakulisowo, ale także publicznie przedstawiciele niemieckiego rządu wykluczają członkostwo Ukrainy w NATO teraz i w przyszłości (wypowiedź ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera z 1 kwietnia), przy podkreślaniu możliwości pogłębiania współpracy Ukrainy z Sojuszem. Takie stanowisko (choć przedstawiane jako nieuzgodnione w ramach rządu RFN) jest sprzeczne z ustaloną na szczycie NATO w Bukareszcie oficjalną polityką „otwartych drzwi”, którą potwierdził dla Ukrainy ostatnio również sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Natomiast w kwestii pogłębiania współpracy Ukrainy z UE wnioskiem RFN z obecnego kryzysu jest postulat takiej modyfikacji unijnej polityki sąsiedztwa, aby integracja gospodarcza z UE nie wykluczała rozwijania współpracy państw PW z Moskwą. Stawia to pod znakiem zapytania podpisywanie umów stowarzyszeniowych z państwami PW w ich obecnym kształcie. Jednocześnie RFN nie rezygnuje z własnej obecności na Ukrainie – niemiecki MSZ pracuje nad planem wsparcia nowego rządu Ukrainy, m.in. w gospodarce, finansach czy wymiarze sprawiedliwości.

 

RFN wobec Rosji: nie dla polityki odstraszania NATO

Do tej pory przedstawiciele niemieckich elit nie sądzili, by Rosja mogła stanowić w krótko-, średnio- i długoterminowej perspektywie zagrożenie militarne dla któregokolwiek z państw NATO. Rosja postrzegana była jako państwo słabe, a modernizacja armii rosyjskiej, jej aktywność szkoleniowa oraz ćwiczenia ofensywne w regionie traktowane były przez RFN jako „odruchy” państwa, które nie pogodziło się z utratą pozycji mocarstwowej zarówno w stosunku do USA, jak i w Europie. Niemcy byli również zdania, że nie należy wspierać tez o okrążeniu i zagrożeniu Rosji przez Sojusz – wysuwanych przez część rosyjskich elit – poprzez istotne działania wojskowe Sojuszu w krajach brzegowych NATO (m.in. w Polsce i państwach bałtyckich), które można by było zakwalifikować jako działania „odstraszające”. Na politykę Niemiec w obszarze bezpieczeństwa wpływają również czynniki historyczne: pamięć porażki na froncie wschodnim, okupacji radzieckiej, zimnej wojny i podziału na dwa frontowe państwa niemieckie oraz uznawanie polityki odprężenia i współpracy z ZSRR za przyczyniającą się w największym stopniu do zakończenia zimnej wojny i zjednoczenia Niemiec. Konsekwencją jest głęboko zakotwiczone przekonanie w RFN, że jedynie słuszną polityką wobec Rosji jest polityka dialogu i współpracy oraz sprzeciw wobec działań „odstraszających”. Z tego względu niemiecka obecność w natowskich ćwiczeniach Steadfast Jazz, odbywających się jesienią 2013 roku w Polsce i państwach bałtyckich, była marginalna.

Konflikt rosyjsko-ukraiński na razie nie wpłynął na zmianę postrzegania przez RFN Rosji i bezpieczeństwa wschodniej flanki Sojuszu. Potwierdził raczej wyżej przedstawione stanowisko Berlina. Wprawdzie w mediach głośnym echem odbiła się wypowiedź minister obrony, Ursuli von der Leyen, o konieczności wzmocnienia obecności NATO na wschodnich peryferiach Sojuszu. Jej wypowiedzi zostały jednak natychmiast skrytykowane nie tylko przez opozycję, ale w ramach samego rządu jako „eskalujące” stosunki z Rosją. Szybko okazało się też, że niemieckie „wzmocnienie” obecności NATO w regionie odnosi się wyłącznie do działań wpisujących się w normalną działalność Sojuszu. RFN zadeklarowała 6 myśliwców Eurofighter jako jedną z regularnych rotacji w ramach Baltic Air Policing w br. Niemcy ogłosiły gotowość wyasygnowania na okres dwóch miesięcy jednego okrętu Marynarki Wojennej (najprawdopodobniej okrętu zaopatrzenia klasy Elbe) jako okrętu dowodzenia i jednostki flagowej do Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO (SNMCMG1), operującego na wodach Europy Północnej, w tym regionu Morza Bałtyckiego. Od grudnia 2013 roku SNMCMG1 był dezaktywowany ze względu na brak zadeklarowanego wkładu państw członkowskich NATO. W dyskusjach o stałej znaczącej obecności sił natowskich w Polsce zdecydowanie jest jej przeciwny minister spraw zagranicznych RFN, Frank-Walter Steinmeier, twierdząc, że byłoby to niezgodne z porozumieniami NATO–Rosja. Steinmeier przejmuje tym samym rosyjską retorykę dotyczącą natowsko-rosyjskich dokumentów politycznych z 1997 i 2002 roku (które de facto Rosja narusza) i uznaje je za wiążące dla państw członkowskich Sojuszu. W takie stanowisko rządu RFN wpisują się badania niemieckiej opinii publicznej. Według sondażu ARD-DeutschlandTrend z początku kwietnia 53% badanych jest przeciwko wojskowemu wzmocnieniu wschodnich sojuszników przez NATO (40% za), zaś 61% sprzeciwia się udziałowi Niemiec w takich działaniach (35% za). Ponadto, aż 49% badanych opowiada się za rolą RFN jako „pośrednika” pomiędzy Zachodem a Rosją w obecnym kryzysie, przy 45% badanych za silnym zakotwiczeniem RFN w NATO.

 

Perspektywy i konsekwencje stanowiska Niemiec

Obecny konflikt rosyjsko-ukraiński nie przyczyni się do zmiany polityki bezpieczeństwa RFN i kształtu niemieckich sił zbrojnych. Jest też mało prawdopodobne, aby Niemcy zwiększyły wydatki na cele wojskowe. Berlin nie będzie chętny do większego niż do tej pory uwzględniania zadań wynikających z obrony zbiorowej w swoim planowaniu wojskowym. Uzasadnieniem będzie zapewne powoływanie się na zasadę rozwijania szerokiego spektrum zdolności do wykonywania różnego typu zadań (Breite vor Tiefe), według której przeprowadzana jest reforma Bundeswehry. Ponadto mimo obecnych wydarzeń polityka bezpieczeństwa RFN będzie miała w coraz większym stopniu charakter „globalny”, a nie „regionalny”, co jest związane z rozbudową globalnych interesów gospodarczych RFN.

W ramach NATO Niemcy z jednej strony będą chciały pokazać, że są wiarygodnymi sojusznikami, choć najprawdopodobniej będą wykonywać jedynie symboliczne gesty (w mediach pojawiają się m.in. pogłoski o ewentualnych propozycjach niemieckiego resortu obrony ćwiczeń wojskowych z udziałem RFN, Polski i państw bałtyckich). Z drugiej zaś strony Niemcy będą zdecydowanie sprzeciwiały się stałemu rozmieszczeniu większych sił Sojuszu w Polsce i państwach bałtyckich i prowadzeniu działań znacznie wykraczających poza dotychczasową normę. Zdaniem RFN mogą się one bowiem wyłącznie przyczynić się do eskalacji konfliktu Zachodu z Rosją. W dyskusjach nad konsekwencjami konfliktu rosyjsko-ukraińskiego dla strategii NATO Niemcy będą zapewne podkreślać konieczność wzmocnienia dialogu z Rosją i rozwijania wymiaru „bezpieczeństwa kooperatywnego”, a niekoniecznie „obrony zbiorowej” Sojuszu.

Dla położonych blisko Rosji członków Sojuszu Niemcy stają się zatem trudnym partnerem w ramach NATO. Z jednej strony RFN jest sojusznikiem o największym potencjale wojskowym w Europie Północnej i Środkowej i w interesie mniejszych partnerów jest zacieśnianie dwustronnej współpracy wojskowej z Bundeswehrą. Z drugiej zaś strony niemiecka polityka „dialogu ponad wszystko” i sprzeciwu wobec polityki odstraszania każe zastanowić się nad jej konsekwencjami dla strategii rozwijania współpracy wojskowej z RFN, która mogłaby ograniczać samodzielność działań militarnych mniejszych partnerów, również w kontekście programów zbrojeniowych w regionie.