Walki na granicy kirgisko-tadżyckiej
Od 14 września dochodzi do ostrych starć między siłami Kirgistanu i Tadżykistanu niemal na całej długości granicy (z wyłączeniem jej wschodniego i wysokogórskiego odcinka). Do tej pory w toku walk prowadzonych przy użyciu m.in. artylerii, czołgów, śmigłowców i UAV miało zginąć łącznie ok. 100 osób, a po stronie kirgiskiej ewakuowanych miało być ok. 140 tys. cywilów. Oba kraje obarczają się wzajemnie odpowiedzialnością za wybuch walk, choć zdecydowanie bardziej wiarygodna wydaje się wersja Biszkeku, oskarżającego o agresję Tadżykistan. Starć nie powstrzymały apele prezydenta Rosji (rozmowy telefoniczne z obydwoma prezydentami) i sekretarza generalnego ONZ ani też bezpośrednie dyskusje przywódców obu państw prowadzone w trakcie szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW) w Samarkandzie w dniach 15–16 września.
Komentarz
- Napięcia graniczne pomiędzy Kirgistanem i Tadżykistanem mają charakter chroniczny i zasadniczo są efektem braku delimitacji i demarkacji granic od czasu rozpadu ZSRR (1991). Przez lata sytuacja zaostrzała się wraz z narastaniem problemów lokalnych – sporów o dostęp do ziem uprawnych i pastwisk oraz źródeł wody w warunkach coraz większego przeludnienia obszarów spornych. Dodatkowo pole do napięć stwarzają izolacja regionu (słabe skomunikowanie i oddalenie od centrów – zwłaszcza po stronie kirgiskiej) oraz prawdopodobne konflikty o kontrolę nad szlakami przemytniczymi. W analogicznych do obecnych walkach, które miały miejsce w kwietniu ubiegłego roku, zginęło łącznie co najmniej 50 osób. Oba państwa pozostają przy tym sojusznikami w ramach zdominowanej przez Rosję Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (każde z nich gości też rosyjskie bazy wojskowe), a także są członkami założycielami SzOW, której szczyt odbywał się w trakcie trwania starć.
- Do obecnej eskalacji dochodzi w warunkach narastających problemów – zarówno wewnętrznych, jak i regionalnych. Oba kraje borykają się z coraz większymi wyzwaniami socjalnymi (wzmocnionymi kłopotami gospodarczymi Rosji, będącej celem masowych migracji zarobkowych), każde z nich silnie odczuwa też niestabilność regionalną, którą wzmogły najpierw przejęcie władzy w Afganistanie przez talibów, a następnie skutki rosyjskiej inwazji na Ukrainę (rozregulowanie systemu bezpieczeństwa, skoncentrowanie Moskwy na Zachodzie). Istotnym czynnikiem pozostają problemy polityczne władz obu państw – relatywna słabość układu rządzącego w Kirgistanie oraz zaostrzenie autorytarnego kursu w Tadżykistanie (krwawa pacyfikacja autonomii w Górskim Badachszanie w maju br., nasilające się represje wobec muzułmanów, zaangażowanie Duszanbe w spory wewnątrzafgańskie, a przede wszystkim przygotowywany dla syna urzędującego prezydenta proces sukcesji władzy). W tej sytuacji konflikt z sąsiadem jest atrakcyjnym instrumentem konsolidacji społecznej. Brakuje potwierdzonych informacji na temat przyczyn wybuchu jego aktualnej fazy, lecz zarówno jego uwarunkowania, jak i przebieg wskazują na to, że służy on przede wszystkim Duszanbe.
- Choć intensywność i uwarunkowania zewnętrzne walk mają bezprecedensowy charakter, to w świetle dotychczasowych doświadczeń ich szybkie przekształcenie w pełnoskalowy konflikt jest mało prawdopodobne – oba państwa nie wydają się do tego zdolne, każde z nich poddaje się również presji dotyczącej wygaszenia walk. Zarazem spodziewane zamrożenie starć i deklaracje przyspieszenia procesu delimitacji i demarkacji granic nie dają nadziei na pełne rozwiązanie sporu i usunięcie go z wewnątrzpolitycznej agendy w obu krajach.
- Konflikt kirgisko-tadżycki pozostaje też ważnym testem dla Rosji (dotychczasowego hegemona w sferze bezpieczeństwa regionalnego) i jej metod działania w warunkach coraz niekorzystniejszego położenia (problemy na Ukrainie), oraz Chin, tradycyjnie zainteresowanych stabilnością swojego zachodniego pogranicza i pchanych wbrew własnej woli do odgrywania aktywnej roli w dziedzinie bezpieczeństwa Azji Centralnej.