Komentarze OSW

Dużo reasekuracji, mniej odstraszania – Niemcy wobec wzmacniania wschodniej flanki NATO

Niemieckie stanowisko w NATO wobec wzmacniania wschodniej flanki ewoluowało w ciągu ostatnich dwóch lat. Niemcy zgodziły się na wzmocnienie wymiaru obrony zbiorowej i większą obecność NATO na wschodniej flance, choć nadal podnoszą zastrzeżenia i starają się ograniczać zakres sojuszniczego zaangażowania. Z jednej strony, w RFN zmieniło się postrzeganie Rosji, która w ostatnich latach z pozycji partnera ewoluowała do „wyzwania dla bezpieczeństwa europejskiego”. Z drugiej strony, zgodę polityczną i większy wkład wojskowy RFN w politykę odstraszania wymusiła presja ze strony USA, Polski i państw bałtyckich oraz chęć utrzymania wiarygodności Niemiec w NATO. Berlin stopniowo rozszerzał aktywność wojskową na wschodniej flance NATO. Swoje zaangażowanie Niemcy postrzegają jednak nadal w kategoriach reasekuracji sojuszników, a nie odstraszania Rosji.

W ostatnich latach politycy niemieccy otwarcie zaczęli mówić o przejęciu przez RFN przywództwa w polityce bezpieczeństwa w Europie. W obliczu amerykańskiego zaangażowania w regionie Azji i Pacyfiku oraz Bliskiego Wschodu również administracja prezydenta Baracka Obamy widzi Niemcy jako lidera europejskiej polityki bezpieczeństwa, na którego chciałyby scedować więcej politycznej i wojskowej odpowiedzialności. Niemieckie ambicje mają jednak realne ograniczenia. W rozpoczynającej się kampanii przed wyborami do Bundestagu kruszy się konsensus polityczny pomiędzy socjaldemokratami i chadekami wokół obecnego kursu RFN w NATO (wzmacnianie wschodniej flanki) i w UE (sankcje wobec Rosji). W RFN nie prowadzi się ponadto dyskusji o tym, jak na niemiecką politykę bezpieczeństwa wpłynie coraz głębsze uzależnienie energetyczne od Rosji – poprzez wdrażanie projektu Nord Stream 2. Krótko- i średnioterminowo utrzymywać się będzie ponadto względna słabość niemieckich sił zbrojnych, a obecnie planowane zmiany – wzrost budżetu obronnego oraz korekty reformy Bundeswehry – są niewystarczające w stosunku do potrzeb.

 

Pomiędzy reasekuracją i odstraszaniem a dialogiem z Rosją

Przed 2014 rokiem obrona zbiorowa była w niemieckiej retoryce najważniejszym zadaniem Sojuszu, ale w praktyce Niemcy sprzeciwiali się lub byli sceptycznie nastawieni do postulatów wzmocnienia zdolności obrony państw wschodniej flanki (m.in. aktualizacji planów ewentualnościowych, prowadzenia ćwiczeń wojskowych z zakresu obrony zbiorowej), które były wysuwane w związku z rosyjskimi inwestycjami w armię, ze wzrostem jej aktywności w regionie i ćwiczeniami wojskowymi o charakterze ofensywnym[1]. W NATO Niemcy promowały wzmacnianie filaru bezpieczeństwa kooperatywnego – rozwijania politycznego dialogu i współpracy dla utrzymania bezpieczeństwa w wymiarze regionalnym i globalnym. W RFN panowało przekonanie, że Niemcy i Europa powinny prowadzić wobec Rosji politykę dialogu i współpracy, ponieważ „bezpieczeństwo w Europie jest możliwe tylko z Rosją, a nie przeciw niej”[2]. Niemiecki rząd nie dostrzegał militarnego zagrożenia ze strony Moskwy i był zdania, że zwiększona aktywność NATO będzie jedynie wspierać rosyjskie tezy o jej rzekomym okrążeniu. Nie popierał więc ani nie uczestniczył w takich działaniach, które mogłyby być przedstawiane przez Rosję i interpretowane przez niemieckie społeczeństwo jako powrót do zimnowojennej konfrontacji[3]. Stanowisko RFN najlepiej pokazał minimalny udział Bundeswehry w ważnych dla wschodnich sojuszników natowskich ćwiczeniach Steadfast Jazz 2013 w Polsce i państwach bałtyckich. Były to pierwsze ćwiczenia Sojuszu[4] oparte na scenariuszu obrony zbiorowej, które miały miejsce po zakończeniu zimnej wojny i rozszerzeniu NATO na Wschód.

Niemieckie stanowisko w NATO wobec wzmacniania wschodniej flanki ewoluowało w ciągu ostatnich dwóch lat, po wybuchu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Niemcy zgodziły się na wzmocnienie wymiaru obrony zbiorowej i większe zaangażowanie NATO na wschodniej flance, choć nadal podnoszą zastrzeżenia i starają się ograniczać zakres sojuszniczej obecności. Z jednej strony, wpłynęła na to zmiana postrzegania Rosji, która w ostatnich latach z pozycji partnera ewoluowała do strategicznego problemu i „wyzwania dla bezpieczeństwa europejskiego”[5]. Z drugiej strony, presja ze strony USA, Polski i państw bałtyckich wymusiły konieczność zmiany niemieckiego stanowiska i wkład RFN w politykę „odstraszania” – w celu utrzymania wiarygodności RFN w NATO i spójności Sojuszu. Niemcy nadal jednak postrzegają zaangażowanie na wschodniej flance bardziej w kategoriach reasekuracji sojuszników i wkładu w spójność Sojuszu niż odstraszania Rosji, uznając zagrożenie rosyjskim atakiem zbrojnym na państwo członkowskie NATO za mało prawdopodobne. Jednocześnie RFN nie zmieniła przekonania, że „bezpieczeństwo w Europie jest możliwe tylko z Rosją, a nie przeciw niej” i dialog z Moskwą jest konieczny. Formułą mającą pogodzić różne perspektywy stała się polityka „odstraszania i dialogu” – dwutorowe podejście wzorowane na polityce NATO z lat siedemdziesiątych, którego podstawą był tzw. raport Harmela[6].

Niemieckie poparcie dla wzmacniania wschodniej flanki nadal ogranicza obawa przed konfrontacją z Rosją. Niemiecki paradygmat radykalnie różni się od polskiego czy bałtyckiego, w którym to właśnie niewystarczające wzmocnienie wschodniej flanki może zachęcać Rosję do podejmowania agresywnych działań, a celem rosyjskiej polityki może być ograniczona konfrontacja obliczona na brak lub słabą reakcję NATO. Instrumentem, który służy ograniczaniu polityki „odstraszania” w Sojuszu, są dla RFN: Akt stanowiący NATO–Rosja z 1997 roku i Deklaracja rzymska z 2002 roku. Dokumenty te mówią o ograniczeniach w stacjonowaniu znaczących stałych sił NATO w nowych wschodnich krajach członkowskich. Choć są prawnie niewiążące, a Rosja naruszyła prawie wszystkie zasady w nich zapisane, co wpłynęło na zasadniczą zmianę środowiska bezpieczeństwa w Europie, były i są one wykorzystywane jako quasi-prawny argument przez Niemcy w dyskusjach w NATO.

Z perspektywy RFN warunkiem sine qua non całościowej strategii NATO jest uzupełnienie wymiaru „odstraszania” o politykę rozwijania dialogu z Rosją. Niemcy uznają za konieczne utrzymywanie kanałów komunikacji politycznej i wojskowej pomiędzy NATO a Rosją w celu uniknięcia eskalacji incydentów, wspierania przejrzystości i przewidywalności działań obu stron oraz odpowiedniego komunikowania zamiarów Sojuszu. Forum dla prowadzenia takiego dialogu RFN widzi w Radzie NATO–Rosja (NRC). To na wniosek Niemiec po dwóch latach przerwy w kwietniu 2016 roku zwołano jej posiedzenie[7]. RFN chce rozwijać dialog w obszarze bezpieczeństwa nie tylko w NATO, ale i w OBWE oraz na forach międzynarodowych. RFN uznaje za konieczne poszukiwanie współpracy z Rosją w obszarze międzynarodowej polityki bezpieczeństwa (np. problem nuklearnego Iranu, rozwiązywanie konfliktu i zwalczanie Państwa Islamskiego w Syrii i w Iraku, choć nie przyniosło żadnych rezultatów, czy przeciwdziałanie rozpadowi struktur państwowych w Libii). Niemcy starają się zachęcać Rosję do wspólnego rozwiązywania problemów w polityce bezpieczeństwa międzynarodowego, a przez to rozszerzać pola współpracy i minimalizować pola konfliktu, co w zamierzeniu ma przyczyniać się do polepszania stosunków z Rosją również w obszarze bezpieczeństwa europejskiego. Promując politykę dialogu, Niemcy chętnie odwołują się do tzw. raportu Harmela, uznając go za początek zachodniej polityki odprężenia wobec ZSRR, która w niemieckiej perspektywie stała się podstawą zakończenia zimnej wojny. Co charakterystyczne, niemiecka interpretacja historii w tym zakresie różni się diametralnie od tej państw wschodniej flanki, gdzie za źródło rozpadu ZSRR przyjmuje się m.in. problemy gospodarcze bloku wschodniego pogłębione przez wyścig zbrojeń z USA.

Zmieniające się uwarunkowania regionalne i globalne wraz z korektą polityki RFN w NATO wzmacniają rolę Niemiec w europejskiej polityce bezpieczeństwa. Stany Zjednoczone, będące w trakcie przekierowywania swojej polityki na region Azji i Pacyfiku oraz uwikłane w operacje wojskowe na Bliskim Wschodzie, chcą w coraz większym stopniu scedować na sojuszników europejskich odpowiedzialność za bezpieczeństwo Europy. Administracja prezydenta Baracka Obamy widzi w RFN lidera europejskiej polityki bezpieczeństwa, który powinien przejąć więcej politycznej i wojskowej odpowiedzialności w obliczu coraz bardziej agresywnej polityki Rosji. Waszyngton współpracuje jednocześnie w coraz większym stopniu z Francją jako głównym partnerem w zarządzaniu kryzysowym w południowym sąsiedztwie Europy. USA wycofały się z odgrywania pierwszoplanowej roli politycznej w konflikcie rosyjsko-ukraińskim, cedując na RFN mediację pomiędzy Rosją a Ukrainą. Niemcy stały się też głównym europejskim partnerem USA w UE w zakresie wprowadzania i utrzymywania sankcji gospodarczych wobec Rosji. USA wywierają także presję na Niemcy, aby te stały się liderem wśród europejskich sojuszników w aktywności NATO na wschodniej flance. Tendencja ta może się pogłębić ze względu na perspektywę wyjścia Wielkiej Brytanii z UE[8] – koncentracja na problemach wewnętrznych i możliwa dezintegracja kraju mogą negatywnie wpłynąć na brytyjski potencjał militarny i zakres zaangażowania na wschodniej flance. Po ponad 25 latach od zjednoczenia, w trakcie których Niemcy zyskały na politycznym i ekonomicznym znaczeniu w Europie przy zmniejszeniu roli Francji i Wielkiej Brytanii, RFN obecnie chce wzmocnić swój wpływ także w europejskiej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa[9].

 

Dużo, niekontrowersyjnie, po cichu – Bundeswehra na wschodniej flance NATO

W ciągu ostatnich dwóch lat Niemcy ewoluowały od „wielkiego nieobecnego” na wschodniej flance NATO do roli państwa, którego zaangażowanie w regionie Morza Bałtyckiego jest jednym z większych. Niezależnie od oceny politycznych motywacji niemieckich działań, jest to duża zmiana, biorąc po uwagę wewnątrzniemieckie uwarunkowania.

Podczas gdy w 2014 roku RFN angażowała się wojskowo tylko w działania nieznacznie wykraczające poza wcześniejszą aktywność NATO na wschodniej flance[10], kolejny rok przyniósł duże zaangażowanie Niemiec w realizację przyjętego przez szczyt NATO w Walii Planu na rzecz gotowości (RAP)[11]. W procesie adaptacji Sił Odpowiedzi NATO (NRF) Niemcy stały się w 2015 roku państwem ramowym w nowo tworzonych siłach szybkiego reagowania (VJTF). Bundeswehra przejęła dowodzenie nad komponentem lądowym VJTF oraz wystawiła jego trzon bojowy w postaci batalionu piechoty zmechanizowanej. Kolejny taki dyżur – jako jedno z sześciu państw ramowych VJTF – Niemcy będą pełnić w 2019 roku. Ponadto RFN wraz z Polską i Danią zgodziła się na podniesienie rangi dowództwa Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie (MNC NE) i zwiększenie jego gotowości, co umożliwia w przyszłości przejęcie dowodzenia przez MNC NE nad siłami VJTF rozlokowanymi w czasie potencjalnego konfliktu na wschodniej flance. RFN zaangażowała się też w tzw. działania reasekuracyjne wobec wschodnich sojuszników. Niemcy zaczęły wysyłać na trzymiesięczne rotacje jedną kompanię wojsk lądowych (150–200 żołnierzy) do państw bałtyckich i do Polski[12]. Tego typu zaangażowanie innych europejskich sojuszników było w tym czasie dużo mniejsze. Zgodnie z danymi niemieckiego resortu obrony, w 2015 roku łącznie ok. 5200 żołnierzy Bundeswehry ćwiczyło w państwach wschodniej flanki NATO[13], co było – wraz z Wielką Brytanią – największym zaangażowaniem wojskowym sojuszników europejskich.

W 2016 roku Niemcy kontynuowały i rozszerzą swoje zaangażowanie na wschodniej flance. Niemieckie kompanie są rotacyjnie obecne w państwach bałtyckich oraz w Polsce[14]. Udział w rotacyjnej obecności na wschodniej flance (poza Baltic Air Policing, BAP) wezmą po raz pierwszy niemieckie siły powietrzne, rozmieszczając na Łotwie mobilną jednostkę dowodzenia operacjami powietrznymi (lipiec–wrzesień 2016). Bundeswehra wzięła też udział w serii ćwiczeń w Polsce i w państwach bałtyckich poprzedzających szczyt NATO w Warszawie (BALTOPS, Saber Strike, Anakonda) z ok. 1750 żołnierzami (trzecie miejsce po USA – ok. 17 tys. żołnierzy i Wielkiej Brytanii – ok. 1850 żołnierzy). Ponadto Niemcy staną się (obok USA, Wielkiej Brytanii i Kanady) państwem ramowym odpowiedzialnym za sformowanie jednej z czterech batalionowych grup bojowych (wielkości 800–1000 żołnierzy) obecnych na wschodniej flance. Około 600 niemieckich żołnierzy będzie rotacyjnie stacjonować na Litwie z pełnym uzbrojeniem i sprzętem wojskowym. To właśnie Wilno stanie się pierwszoplanowym partnerem RFN na wschodniej flance, co pogłębi również współpraca wojskowo-techniczna związana z litewskimi zakupami niemieckiego sprzętu wojskowego (21 używanych haubic samobieżnych PzH 2000, 88 nowych bojowych wozów piechoty Boxer).

Niemcy kierują się specyficzną strategią w swoim zaangażowaniu wojskowym na wschodniej flance. W najmniejszym wymiarze w działaniach biorą udział niemieckie siły powietrzne (rotacje w BAP i niewielki udział w ćwiczeniach). Niemieckie wojska lądowe stawiają na udział w dużej ilości ćwiczeń, ale z relatywnie niedużymi siłami (od 50 do 600 żołnierzy). RFN zaznacza tym samym swoją obecność, ale jej nie eksponuje – w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii czy Danii wysyłających na wybrane ćwiczenia duże kontyngenty żołnierzy (ponad 1000 żołnierzy). Niemiecki rząd jest też sceptyczny wobec organizowania dużych ćwiczeń sił lądowych na wschodniej flance. Nie uchyla się jednak od udziału w nich, ale też nie eksponuje niemieckiego wkładu. Z perspektywy Berlina ćwiczenia tego typu są niepotrzebną „demonstracją siły”, która może zaognić relacje z Moskwą i być odebrana w RFN jako natowska prowokacja wykorzystywana w niemieckich debatach wewnątrzpolitycznych. Niemiecka marynarka wojenna rozszerza natomiast swoją obecność na Bałtyku, co pokazały m.in. tegoroczne ćwiczenia BALTOPS. Wskazuje obecnie na Bałtyk jako pierwszy z trzech strategicznych dla siebie obszarów zaangażowania (przed Morzem Śródziemnym i Oceanem Indyjskim). Z niemieckiego punktu widzenia jest to obecność najmniej kontrowersyjna, a ponadto najbardziej oczywista w związku z największym potencjałem morskim RFN w regionie. Swoje większe zaangażowanie na Bałtyku władze niemieckie chcą połączyć z rozwijaniem współpracy z partnerami z regionu. Niemcy chcą być państwem ramowym dla prowadzenia wielostronnych operacji na Morzu Bałtyckim – postulują powołanie wspólnego dowództwa morskiego z siedzibą w Rostocku[15].

 

Kruszący się konsensus, słaba Bundeswehra, energetyczne zależności

Zmiany w niemieckim podejściu do obrony zbiorowej i obecności na wschodniej flance mają swoje ograniczenia. Po pierwsze, niewiadomą jest, czy wypracowany pomiędzy chadekami i socjaldemokratami konsensus dotyczący polityki wobec Rosji w NATO zostanie utrzymany. Szeroko komentowana wypowiedź ministra spraw zagranicznych RFN Franka-Waltera Steinmeiera z czerwca br. dla gazety Bild am Sonntag stawia utrzymanie koalicyjnego porozumienia pod znakiem zapytania[16]. Socjaldemokraci rozpoczynają już kampanię przed wyborami do Bundestagu (jesień 2017 roku) i wszystko wskazuje na to, że polityka zagraniczna i bezpieczeństwa będzie jej przedmiotem. SPD będzie chciała przedstawiać się jako partia „pokoju i dialogu” w odróżnieniu od „stawiającej na konfrontację” chadecji. Steinmeier, podkreślając wyższość dialogu i współpracy z Rosją (szczególnie w obszarze rozbrojenia i kontroli zbrojeń) nad wojskową aktywnością NATO oraz krytykując ćwiczenia wojskowe na wschodniej flance (w których Bundeswehra brała udział), częściowo podważył dotychczasowy kurs niemieckiego rządu i uderzył w chadecką minister obrony, Ursulę von der Leyen. Podważa to dotychczasową niemiecką strategię obliczoną na ciche przyzwyczajenie niemieckiej opinii publicznej do zaangażowania Bundeswehry na wschodniej flance Sojuszu. Ponadto wypowiedzi Steinmeiera wraz z deklaracjami przewodniczącego partii i wicekanclerza Sigmara Gabriela otwierają perspektywy stworzenia centrolewicowej koalicji SPD z partią Zielonych i postkomunistyczną partią Lewicy[17]. Ta ostatnia otwarcie postuluje rozwiązanie NATO i stworzenie systemu bezpieczeństwa zbiorowego z udziałem Rosji lub przynajmniej wyjście RFN z wojskowych struktur Sojuszu. Sprzeciwia się polityce wzmacniania wschodniej flanki i udziałowi Bundeswehry w operacjach zagranicznych. Zieloni są z kolei podzieleni, choć większość – promująca prawa człowieka i wspierająca demokratyczne przemiany w państwach Europy Wschodniej – (raczej milcząco) wspiera dotychczasowy kurs niemieckiego rządu w NATO. Centrolewicowa koalicja nie oznaczałaby spełnienia ww. postulatów partii Lewicy, ale ograniczenia w dotychczasowej polityce RFN w Sojuszu, w zaangażowaniu Bundeswehry na wschodniej flance i w budżecie obronnym. Jeśli chadecja sformowałaby rząd z FDP lub/i z partią Zielonych, kontynuowanie dotychczasowego kursu byłoby utrudniane przez ostrą krytykę ze strony centrolewicowej opozycji oraz antyestablishmentowej Alternatywy dla Niemiec (AfD), krytycznej wobec NATO i opowiadającej się za rozwijaniem dobrych stosunków z Rosją. Kolejna wielka koalicja chadeków z socjaldemokratami byłaby raczej – mimo ostrej kampanii wyborczej – gwarantem utrzymania obecnej polityki.

Poza kwestiami wewnątrzpolitycznymi, krótko- i średnioterminowo utrzymywać się będzie względna słabość niemieckich sił zbrojnych, co zmniejsza wiarygodność RFN jako lidera europejskiej polityki bezpieczeństwa, w tym we wzmacnianiu wschodniej flanki. W niemieckich siłach zbrojnych przeprowadzane są obecnie częściowe zmiany dostosowujące Bundeswehrę do działań w ramach obrony zbiorowej, można je określić hasłem „za mało i zbyt późno”. Obecny kształt armii jest efektem szeroko zakrojonej reformy wprowadzanej od 2011 roku. Jej celem były oszczędności budżetowe oraz dążenie do wzmocnienia profilu ekspedycyjnego Bundeswehry – dostosowania jej do prowadzenia operacji zarządzania kryzysowego o charakterze asymetrycznym. Reforma przyniosła duże ograniczenia w liczebności armii oraz w liczbie uzbrojenia i sprzętu wojskowego, które dotknęły głównie wojska lądowe i siły powietrzne. Problemy pogłębiła intensywna eksploatacja części sprzętu w operacjach zagranicznych oraz kłopoty z terminową realizacją dużych projektów zbrojeniowych. Wpływa to na problemy z niewystarczającą ilością sprzętu będącego w pełnej gotowości operacyjnej – jak pokazały problemy z pozyskaniem pełnego uzbrojenia i sprzętu wojskowego dla jednego batalionu zmechanizowanego będącego częścią komponentu lądowego VJTF w 2015 roku. Konflikt rosyjsko-ukraiński wraz z destabilizacją południowego sąsiedztwa Europy przyniósł plany wzrostu budżetu obronnego i korekty we wprowadzanej reformie. W projekcie ram finansowych na lata 2017–2020 zaplanowano stopniowe zwiększenie wydatków – z 34,2 mld euro w 2016 roku do 39,1 mld euro w 2020 roku. Mimo nominalnego wzrostu, wydatki na cele wojskowe RFN nadal będą oscylować pomiędzy 1,1% a 1,3% niemieckiego PKB, a część pochłoną wydatki osobowe, które wcześniej były finansowane z innej linii budżetowej. Resort obrony planuje zwiększenie etatów wojskowych o 7 tys. i cywilnych o 4,4 tys. do 2023 roku oraz zwiększenie liczby ciężkiego sprzętu – w szczególności dla wojsk lądowych (np. zwiększenie liczby czołgów Leopard 2 z 225 do 320). Wzrost wydatków na inwestycje w uzbrojenie i sprzęt wojskowy nieoficjalnie oceniany jest w samym resorcie obrony RFN jako niewystarczający. Niedostatków nie zrekompensuje rozwijanie przez RFN współpracy wojskowej według koncepcji państw ramowych[18], w projektach pooling&sharing (wspólne pozyskiwanie i wykorzystywanie zdolności) czy w ramach współpracy strukturalnej w UE.

Ponadto pogłębianie przez RFN współpracy w energetyce poprzez wspieranie projektu Nord Stream 2 może mieć konsekwencje również w polityce bezpieczeństwa. Zgoda i wsparcie polityczne rządu RFN dla podpisanej we wrześniu 2015 roku umowy o rozbudowie gazociągu Nord Stream o drugą nitkę mają dla RFN głównie wymiar biznesowy – Niemcy chcą wzmocnić swoją pozycję na europejskim rynku gazu. Ponadto Niemcy wychodzą z założenia, że Nord Stream 1 i 2 wspierają polityczną współpracę z Rosją i kreują współzależności wykluczające konfrontację pomiędzy dwiema stronami. Z kolei dla Rosji takie projekty są instrumentami polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, które mogą być wykorzystywane jako środek nacisku na RFN również w przypadku kryzysów i konfliktów na linii NATO–Rosja. Nord Stream 2 wpłynie na zmniejszenie liczby głównych szlaków dostaw rosyjskiego gazu do UE – z trzech (szlak bałtycki przez Nord Stream, szlak jamalski przez Polskę, szlak Braterstwa przez Ukrainę) do dwóch. Ukraina utraci status kluczowego państwa tranzytowego w przesyle rosyjskiego gazu do UE i stanie się de facto odbiorcą końcowym, co osłabi jej pozycję we wszelkich formatach rozmów z Rosją. Po wybudowaniu Nord Stream 2 to Niemcy staną się głównym państwem tranzytowym i odbiorcą rosyjskiego gazu w UE. W RFN nie prowadzi się dyskusji o tym, jak na niemiecką politykę bezpieczeństwa wpłynie coraz większe uzależnienie energetyczne od Rosji. Z perspektywy państw wschodniej flanki Sojuszu może to wpływać na wiarygodność sojuszniczą Niemiec, które mają ambicje grać główną rolę na wschodniej flance NATO, w europejskiej polityce bezpieczeństwa oraz we współpracy wojskowej w Europie Środkowej i Północnej.

 

 

[1] Operacje reagowania kryzysowego NATO i niemiecki udział w nich były z kolei postrzegane jako ostateczność – po doświadczeniach interwencji w Afganistanie i w Libii. Obrona zbiorowa, reagowanie kryzysowe oraz bezpieczeństwo kooperatywne są trzema głównymi zadaniami NATO zgodnie z ostatnią Koncepcją strategiczną NATO zatwierdzoną na szczycie Sojuszu w Lizbonie w 2010 roku.

[2] Umowa koalicyjna CDU, CSU i SPD, Deutschlands Zukunft gestalten, 16.12.2013, https://www.cdu.de/sites/default/files/media/dokumente/koalitionsvertrag.pdf             

[3] Justyna Gotkowska, Słabe ogniwo? Niemcy w zachodnim systemie bezpieczeństwa, Punkt Widzenia OSW, 15.01.2015, http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/punkt-widzenia/2015-01-15/slabe-ogniwo-niemcy-w-zachodnim-systemie-bezpieczenstwa

[4] Więcej zob.: Wojciech Lorenz, „Steadfast Jazz 2013” – NATO odzyskuje równowagę, Biuletyn PISM nr 62, 11.06.2013, http://www.pism.pl/publikacje/biuletyn/nr-62-1038

[5] Zgodnie z doniesieniami mediów, takie właśnie – jak na RFN rewolucyjne – zapisy mają znaleźć się w nowym rządowym dokumencie strategicznym, Białej księdze na temat polityki bezpieczeństwa i przyszłości Bundeswehry, która ma zostać opublikowana latem br. Stefan Kornelius, Bedrängt von allen Seiten, Süddeutsche Zeitung, 13.06.2016, http://www.sueddeutsche.de/politik/internationale-krisen-bedraengt-von-allen-seiten-1.3031318

[6] Raport opowiadał się za wdrażaniem strategii opartej na dwóch filarach: odstraszania i odprężenia. Z jednej strony, postulował utrzymanie stosownej siły wojskowej i solidarności politycznej, niezbędnych, aby odstraszyć agresję i bronić terytorium Sojuszu. Z drugiej strony, za równie ważne uznawał rozwijanie przez NATO bardziej stabilnych stosunków politycznych i gospodarczych z ZSRR, co miało pomóc w rozwiązaniu kwestii politycznych. Kluczem było stwierdzenie, że bezpieczeństwo militarne i polityka odprężenia nie są sprzeczne, ale się uzupełniają.

[7] Nie przyniosło ono żadnych rezultatów. Tematami były konflikt na Ukrainie, przejrzystość w obszarze działań wojskowych, Afganistan. RFN opowiadała się również za zwołaniem drugiego spotkania jeszcze przed szczytem NATO w Warszawie lub zaraz po.

[8] Wielka Brytania jest drugim sojusznikiem europejskim pod względem wielkości zaangażowania na wschodniej flance.

[9] Frank-Walter Steinmeier, Germany’s New Global Role – Berlin steps up, Foreign Affairs, lipiec/sierpień 2016, https://www.auswaertiges-amt.de/DE/Infoservice/Presse/Interviews/2016/160615_BM_ForeignAffairs.html

[10] RFN zaangażowała się w rozszerzoną natowską misję nadzoru państw bałtyckich (4 myśliwce Eurofigher, wrzesień–grudzień 2014 roku) oraz w reaktywowany Stały Zespół Sił Obrony Przeciwminowej NATO (SNMCMG1) operujący m.in. na wodach Morza Bałtyckiego.

[12] Litwa: maj–lipiec 2015, Łotwa: sierpień–październik 2015, Polska: październik–grudzień 2015.

[13] Oprócz zaangażowania sił lądowych cztery niemieckie samoloty Eurofighter pełniły kolejny dyżur w BAP (wrzesień–grudzień 2015) oraz – tak jak i w poprzednich latach – niemieckie okręty operowały m.in. na Morzu Bałtyckim w ramach Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO (SNMCMG1) oraz w natowskich, amerykańskich i wielonarodowych ćwiczeniach.

[14] Litwa: kwiecień–czerwiec 2016, Estonia: lipiec–październik 2016, Polska: wrzesień–grudzień 2016.

[15] Niemcy proponują stworzenie Baltic Maritime Coordination Center poprzez umiędzynarodowienie Centrum Operacji Morskich w strukturach niemieckiej marynarki wojennej i przejęcie przez nie funkcji dowództwa komponentu morskiego dla prowadzenia wielostronnych operacji na Morzu Bałtyckim. Zob.: Przemówienie niemieckiego Inspektora Marynarki Wojennej – Andreas Krause, Wilhelmshavener Erklärung zur Zukunft der Deutschen Marine, 12.02.2016,

http://www.marine.de/portal/a/marine/!ut/p/c4/NYq7DsIwDEX_yE4LUiW2RF3YEAuUzbRWZZFHZbmw8PEkA_dIZzkXH1jJ9JaVTEqmiHecZjk9P5BIgV62c4yMt_ZbGOaS2ZqNs0n1qmRFYStqsZVdtRaQBSfXjcEN7r_u64dDuPj-2I_ncMUtJf8D1I9Zpg!!/

[17] Dał temu wyraz przewodniczący SPD i wicekanclerz w obecnym rządzie. Zob. Sigmar Gabriel, Im Schafspelz, Spiegel 25/2016, 18.06.2016, https://magazin.spiegel.de/SP/2016/25/145417418/index.html?utm_source=spon&utm_campaign=vorab

[18] Koncepcja zakłada, że rozwój zdolności wojskowych w Europie przebiegałby w wielonarodowych klastrach, w których mniejsze państwa rozwijałyby zdolności we współpracy i integracji z dużym państwem ramowym. W koncepcji tej Bundeswehra ma być trzonem regionalnie zintegrowanych struktur wojskowych. Zob. więcej: Justyna Gotkowska, Armia europejska w wydaniu niemieckim, Analizy OSW, 25.03.2015, http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2015-03-25/armia-europejska-w-wydaniu-niemieckim