Komentarze OSW

Kapitulacja Ukrainy, finlandyzacja Europy: groźby i „oferty” Rosji

Vladimir Putin
Źródło
kremlin.ru

W ostatnich tygodniach kierownictwo państwowe Federacji Rosyjskiej (FR) wystosowało szereg komunikatów i podjęło działania, których głównymi adresatami są państwa zachodnie wspierające Ukrainę oraz sam Kijów. Te komunikaty i działania idą w dwóch kierunkach. Po pierwsze, straszą groźbą eskalacji wojny rosyjsko-ukraińskiej nawet do poziomu konfliktu nuklearnego Rosji z Zachodem. Po drugie, przedstawiają „oferty” nie tylko zakończenia wojny, lecz także rozpoczęcia rozmów na temat stworzenia nowej architektury bezpieczeństwa i stabilności w Eurazji. Ich przyjęcie oznaczałoby faktyczną kapitulację Ukrainy, poważne ograniczenie jej suwerenności i poddanie rosyjskiej kontroli. Prowadziłoby też do zniszczenia obecnego ładu politycznego i bezpieczeństwa w Europie, rozerwania więzi transatlantyckich i włączenia kontynentu w orbitę wpływów Chin, jak również Rosji.

Obecne działania Moskwy mają charakter wojny psychologicznej. Jej celem jest odstraszenie państw zachodnich od zwiększania wsparcia dla Ukrainy i intensyfikowania presji na Rosję, które torpedują rosyjskie plany szybkiego zwycięstwa. Kreml jednocześnie liczy, że polityczna dynamika w Europie i w USA będzie prowadzić do ich wewnętrznego osłabienia oraz do wzajemnych konfliktów, co może sprzyjać stopniowej realizacji jego planów zasadniczej rewizji ładu regionalnego i globalnego.

Groźba eskalacji wojny z Ukrainą i Zachodem

Od początku maja władze FR zwiększyły agresywność retoryki, a także działań kierowanych do Zachodu i Ukrainy. Kluczowe w nich znaczenie ma rosyjska broń nuklearna. 5 czerwca Władimir Putin podczas spotkania z grupą dziennikarzy zagranicznych[1] m.in. zapowiedział, że w odpowiedzi na zgodę zachodnich państw na użycie przez Ukrainę przekazanych przez nie systemów rakietowych do ostrzału terytorium Rosji Moskwa rozważy dostarczenie analogicznych systemów do różnych regionów świata, gdzie będą one wykorzystane do uderzenia we wrażliwe cele tych krajów, które w podobną broń zaopatrzyły Ukrainę. Rosyjski dyktator zadeklarował też, że FR pozostawia sobie prawo do podjęcia „analogicznych działań” wobec państw „wciągających się do wojny”. Tym samym zasugerował, że Rosja może pośrednio, a nawet bezpośrednio atakować cele zachodnie.

Putin ostrzegł również, że Zachód nie powinien myśleć, że FR w żadnym wypadku nie zastosuje taktycznej broni nuklearnej. Wskazał przy tym, że kryteria jej użycia to zagrożenie suwerenności i terytorialnej integralności państwa rosyjskiego. Są one szersze niż te wpisane do rosyjskiej doktryny, w której mowa jest o reakcji na atak nuklearny na nie lub o sytuacji „zagrożenia dla samego istnienia” państwa rosyjskiego. Wcześniej, 17 maja, wiceminister spraw zagranicznych FR Siergiej Riabkow stwierdził[2], że NATO balansuje na krawędzi bezpośredniego konfliktu zbrojnego z Rosją.

Nie po raz pierwszy Moskwa straszy eskalacją konfliktu z Ukrainą – zarówno horyzontalną: poprzez przekształcenie go w wojnę z państwami Sojuszu, jak i wertykalną: grozi użyciem broni jądrowej, zdając sobie sprawę z wrażliwości zachodniej opinii publicznej i tamtejszych elit politycznych w tym zakresie. Polityczno-propagandowe kampanie posługujące się takimi pogróżkami Rosja prowadziła m.in. w marcu, wrześniu–październiku 2022 r. i w czerwcu 2023 r. W marcu 2024 r. wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa FR Dmitrij Miedwiediew ryzyko konfliktu nuklearnego określił[3] jako sto razy wyższe niż w czasie kryzysu kubańskiego w 1962 r. Tym razem jednak Kreml próbuje uwiarygodnić swoje pogróżki licznymi działaniami.

W ich ramach 6 maja Ministerstwo Obrony FR zapowiedziało przeprowadzenie ćwiczeń „niestrategicznych sił jądrowych”[4], których pierwsza faza – z udziałem brygad rakietowych wyposażonych w systemy Iskander, przy wsparciu lotnictwa i Marynarki Wojennej – rozpoczęła się 21 maja w sąsiadującym z Ukrainą Południowym Okręgu Wojskowym. Kolejna ruszyła 11 czerwca w Leningradzkim Okręgu Wojskowym, na terytorium Białorusi i na Morzu Bałtyckim, czyli w sąsiedztwie Finlandii, państw bałtyckich i Polski. Towarzyszyły jej przeloty rosyjskiego lotnictwa strategicznego. W trakcie jednego z nich doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej Finlandii i Szwecji[5].

Zaostrzeniu uległa też rosyjska retoryka wobec Ukrainy. Wykorzystując odłożenie wyborów prezydenckich na Ukrainie z powodu obowiązującego stanu wojennego jako pretekst, od końca maja rosyjscy politycy posługują się narracją o braku legalności władzy prezydenckiej Wołodymyra Zełenskiego. Z taką tezą wystąpił m.in. Putin na spotkaniu z Alaksandrem Łukaszenką 24 maja[6]. We wspomnianym wywiadzie 5 czerwca dodał, że Moskwa znajdzie na Ukrainie odpowiedniego partnera, z którym mogłaby podpisać porozumienie o uregulowaniu konfliktu. Rozwinął to na spotkaniu z kierownictwem MSZ FR 14 czerwca[7] – w pseudoprawniczej analizie dowodził wtedy, że jedynym legalnym organem ukraińskim pozostaje parlament i ewentualne porozumienia pokojowe można by zawierać z jego przewodniczącym (jest nim obecnie Rusłan Stefanczuk). Takie działania mają na celu osłabienie pozycji Zełenskiego na arenie międzynarodowej (rosyjski dyktator wskazywał również na m.in. bezprawność umów o bezpieczeństwie podpisanych przez przywódców Ukrainy i USA) i są kolejną próbą destabilizacji sytuacji wewnątrzpolitycznej Ukrainy.

Jako groźbę pod adresem Kijowa można także interpretować fragment wspomnianego wystąpienia Putina w MSZ, w którym mówił, że zgoda Ukrainy na warunki „pokojowe” dyktowane przez Moskwę „zadecyduje o przyszłym istnieniu państwa ukraińskiego”. Dyktator dodał w tym kontekście, że w przypadku braku jej wyrażenia sytuacja ulegnie zmianie i warunki dla Kijowa pogorszą się. Sugeruje to dalsze straty terytorialne na skutek rosyjskiej zbrojnej ofensywy, a w skrajnym wypadku – likwidację państwa ukraińskiego. Takie groźby sformułował Miedwiediew we wspomnianym programowym wystąpieniu z marca br., podczas którego stwierdził m.in., że istnienie Ukrainy jest zgubne dla jej ludności, a „Ukraina to [jest] bezwarunkowo Rosja”. Elementem wojny psychologicznej było też zilustrowanie tej prezentacji mapą, na której cała południowo-wschodnia Ukraina należała do Rosji. Z kolei na życzeniach publikowanych z okazji Dnia Rosji 12 czerwca Miedwiediew umieścił w tle mapę pokazującą całą Ukrainę jako część FR.

Pokój po rosyjsku: warunki Putina dla Ukrainy…

Poza pogróżkami Moskwa tworzyła równolegle pozory konstruktywnej oferty. Od początku kwietnia 2024 r. członkowie kierownictwa państwowego Rosji sugerowali publicznie, że byłaby ona gotowa do „rozmów pokojowych” mających doprowadzić do regulacji konfliktu na Ukrainie. Miałyby się one opierać na rosyjskich żądaniach przedstawionych podczas negocjacji, które toczyły się głównie w marcu 2022 r. na Białorusi i w Turcji. Wspomniał o tym 3 kwietnia ówczesny minister obrony FR Siergiej Szojgu, a 11 kwietnia – sam Putin (podczas spotkania z Łukaszenką)[8]. Jego rzecznik Dmitrij Pieskow dodał, że konieczne byłoby jednak dostosowanie stawianych żądań do nowych „realiów” (czyli m.in. aneksji jesienią 2022 r. przez Rosję czterech ukraińskich regionów). W tym kontekście rosyjskie władze i propaganda lansowały również nieprawdziwą tezę, że rzekomo strony konfliktu uzgodniły wówczas treść porozumienia, jednak proces storpedowały państwa zachodnie.

Obszernie na ten temat wypowiedział się Putin na wspomnianym spotkaniu z kierownictwem MSZ FR 14 czerwca[9]. Wysunął on dwa warunki wstrzymania działań wojennych na Ukrainie: 1) wycofanie sił ukraińskich do granic administracyjnych obwodów anektowanych przez Rosję (siły rosyjskie kontrolują niemal całość obwodu ługańskiego oraz większą część obwodów donieckiego, zaporoskiego i chersońskiego); 2) zobowiązanie Ukrainy do rezygnacji z członkostwa w NATO.

Według rosyjskiego dyktatora regulacja konfliktu byłaby możliwa w toku rozmów i wymagałaby zgody Kijowa (i Zachodu) na rosyjskie żądania: 1) akceptację przez Ukrainę „nowych realiów terytorialnych” (czyli aneksji Krymu i czterech innych ukraińskich regionów); 2) neutralny, pozablokowy i bezatomowy status Ukrainy; 3) demilitaryzację (w oparciu o poziomy uzbrojenia dyskutowane w 2022 r.); 4) „denazyfikację” (którą 4 czerwca Putin zdefiniował jako m.in. zakaz działalności organizacji wspierających ideologię (neo)nazistowską, w tym banderowską); 5) zapewnienie praw i swobód ludności rosyjskojęzycznej; 6) przyjęcie porozumień pokojowych w formie aktów prawnomiędzynarodowych; 7) zniesienie wszystkich zachodnich sankcji przeciwko Rosji.

Realizacja powyższych żądań, które z pewnością uległyby konkretyzacji i zaostrzeniu w przypadku podjęcia rozmów, prowadziłaby w praktyce nie tylko do poważnego naruszenia integralności terytorialnej Ukrainy, lecz także do istotnego ograniczenia jej suwerenności. Kijów zostałby pozbawiony swobody prowadzenia polityki zagranicznej i bezpieczeństwa – podporządkowane by one zostały rosyjskiemu dyktatowi, jak również utraciłby zdolność do prowadzenia efektywnej obrony państwa (w ramach rozmów stambulskich Moskwa domagała się np. redukcji ukraińskich sił zbrojnych do 85 tys., a Gwardii Narodowej – do 15 tys.; zmniejszenia sprzętu wojskowego do m.in.: 370 czołgów, 1190 bojowych wozów piechoty, 74 samolotów bojowych, 31 śmigłowców bojowych, 4 okrętów; ustanowienia maksymalnego zasięgu artylerii i rakiet do 40 km).

Pod hasłem „denazyfikacji” Rosja de facto ustalałaby kryteria określania organizacji i osób za „radykalne” i wykluczone z polityki, ponadto dyktowałaby, jakie przywileje należą się ludności rosyjskojęzycznej. Tym samym zyskałaby narzędzia umożliwiające ingerencję w politykę wewnętrzną Ukrainy. Zniesienie sankcji oznaczałoby z kolei, że Rosja mogłaby w przyspieszonym tempie rozbudować zdolności do prowadzenia agresywnej polityki zewnętrznej, a w tym – potencjalnej agresji zbrojnej na zachodnich sąsiadów.

…i Europy

Putin w swym programowym wystąpieniu w MSZ FR 14 czerwca[10] nie ograniczył się jednak tylko do konfliktu z Ukrainą, lecz przedstawił wizję nowego ładu w Eurazji. Konstatując rzekomy krach euroatlantyckiego systemu bezpieczeństwa, wyznaczył cel sformułowania nowych zasad takiego systemu w regionie. Zaprezentowana przez dyktatora wizja polegałaby na stworzeniu przestrzeni równego i niepodzielnego bezpieczeństwa oraz wzajemnie korzystnej, równoprawnej współpracy na obszarze eurazjatyckim. Putin podkreślił przy tym, że jest ona w pełni zgodna z chińskimi inicjatywami Xi Jinpinga dotyczącymi globalnego bezpieczeństwa i stanowi ich uzupełnienie.

Realizacja tej wizji miałaby się odbywać m.in. przez aktywizację struktur z udziałem Rosji: Państwa Związkowego Białorusi i Rosji, Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, Wspólnoty Niepodległych Państw i Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW). W integrację i współpracę zostałyby włączone struktury i państwa Azji Południowo-Wschodniej (w tym ASEAN) i Bliskiego Wschodu. Elementami inicjatywy byłoby podpisanie serii dwustronnych i wielostronnych porozumień o zbiorowym bezpieczeństwie oraz doprowadzenie do stopniowego wycofania „pozaregionalnych” (czytaj: amerykańskich) sił zbrojnych z Eurazji. W sferze gospodarczej współpraca miałaby objąć np. stworzenie alternatywnych do zachodnich mechanizmów dwu- i wielostronnych systemów płatniczych i rozliczeniowych, łańcuchów produkcyjno-handlowych oraz korytarzy transportowych.

Podczas prezentacji wizji nowego ładu eurazjatyckiego Putin zadeklarował, że byłby on otwarty także dla państw Europy (nawet członków NATO). Warunkiem przystąpienia do niego byłoby jednak ich „uwolnienie się” od pełnej zależności wojskowej, politycznej, technologicznej, ideologicznej i informacyjnej od USA. Zdaniem dyktatora jedynie rewizja dotychczasowej (antyrosyjskiej) polityki i rozwój przyjaznych stosunków z Rosją pozwolą Europie uniknąć marginalizacji w nowym porządku międzynarodowym.

Z jednej strony ogólnikowe rosyjskie hasła dotyczące wizji nowego ładu eurazjatyckiego nie stanowią novum. Putin lansował koncepcję Wielkiego Partnerstwa Eurazjatyckiego[11] już od 2015 r. Wizja ta, skupiona na rozwoju współpracy gospodarczej – w tym energetycznej, transportowej i technologicznej, była szukaniem sposobu na zamaskowanie rosnącego uzależnienia Rosji od Chin i ich polityki, zwłaszcza po ogłoszeniu przez Pekin Inicjatywy Pasa i Szlaku (2013 r.). W ślad za tym Moskwa usiłowała stać się dla Chin niezbędnym partnerem, ale także wpisywać chińską politykę w szersze ramy wielostronne, przede wszystkim SzOW i grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA, do których dołączyły w 2023 r. kolejne państwa). W swoim wcześniejszym wystąpieniu na forum eurazjatyckim w Biszkeku 26 maja 2022 r.[12] rosyjski dyktator już mówił o integracji eurazjatyckiej jako „projekcie cywilizacyjnym”.

Z drugiej strony można zauważyć nowe elementy rosyjskich inicjatyw. W obliczu konfrontacji z Zachodem Moskwa zaczyna coraz mocniej podkreślać kompleksowość współpracy, która ma obejmować nie tylko gospodarkę, lecz także bezpieczeństwo – powoli wychodzące na pierwszy plan. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że rosyjska retoryka coraz silniej pokrywa się z chińską[13]. Putin – świadomy zainteresowania Pekinu gospodarczą penetracją Europy – mimo obecnego głębokiego konfliktu Rosji z NATO, UE i większością państw członkowskich, zerwania dialogu politycznego i poważnego ograniczenia wymiany gospodarczej z nimi formalnie kieruje ofertę także do nich. Wiąże się ona z mało realistycznym postulatem całkowitego odcięcia się od USA, co jest w pełni zgodne z wizją Pekinu.

Odstraszyć, osłabić i podzielić: kalkulacja Moskwy

Realizacja ambitnej wizji Putina, na którą w dającej się przewidzieć przyszłości nie widać szans, prowadziłaby do swoistej finlandyzacji Europy. Zerwanie współpracy transatlantyckiej oraz wyparcie obecności i wpływu USA z Europy prowadziłyby bowiem nieuchronnie do destrukcji NATO, a także osłabienia UE, zwłaszcza w wymiarze bezpieczeństwa. Rozbudowa współpracy gospodarczej Europy z Chinami z jednej strony i ich ewentualna odbudowa z Rosją – z drugiej – uczyniłyby z politycznie podzielonego kontynentu europejskiego obszar głębokiej penetracji gospodarczej, a co za tym idzie – politycznej (Pekinu i – w pewnym stopniu – Moskwy, coraz bardziej działających w tandemie). Stałby się on częścią systemu zdominowanego przez Chiny, w którym Rosja odgrywałaby rolę podwykonawcy.

Nie wydaje się, by Kreml wierzył w groźbę bezpośredniego włączenia się NATO (lub jego państw członkowskich) w wojnę na Ukrainie i by był obecnie gotów na jej poważną eskalację, zwłaszcza do poziomu nuklearnego. Moskwa mogłaby się co najwyżej zdecydować na dalsze zaostrzanie wojny hybrydowej z Zachodem i – ewentualnie – przeprowadzenie próby z bronią jądrową na własnym terytorium (choć ten ostatni krok wiąże się z ryzykiem negatywnych konsekwencji ze strony kluczowych partnerów niezachodnich).

Intensyfikacja pogróżek to jednak wyraz zaniepokojenia Moskwy kolejnymi działaniami podejmowanymi przez wspólnotę zachodnią w ramach wsparcia Kijowa. Rozdrażnienie Kremla w szczególności budzą: zniesienie w końcu maja ograniczeń na ataki na przygraniczne obszary Rosji z użyciem zachodnich systemów rakietowych i ukraińskich samolotów bojowych; poszerzanie (głównie przez USA) antyrosyjskich sankcji; decyzje UE i G7 o wykorzystaniu odsetek od zamrożonych rosyjskich rezerw w celu udzielenia pomocy Ukrainie; podpisanie przez państwa zachodnie licznych porozumień o długoterminowej współpracy w sferze bezpieczeństwa z Kijowem; inicjatywy UE i USA na rzecz zwiększenia produkcji amunicji i uzbrojenia na potrzeby własne i ukraińskie; dyskusja o wysłaniu na Ukrainę zachodnich misji szkoleniowych. To wszystko torpeduje nadzieje Moskwy na załamanie się obrony przeciwnika i na doprowadzenie do relatywnie szybkiego zwycięstwa Rosji. Nieprzypadkowo rosyjska kampania rozpoczęła się po uchwaleniu (pod koniec kwietnia) przez Kongres USA pakietu pomocy dla Kijowa o wartości 61 mld dolarów.

Doraźnym celem Kremla było torpedowanie szczytu pokojowego w Szwajcarii, podczas którego dyskutowano plan Ukrainy[14]. Moskwa liczy, że pogróżki i demonstracje – zwłaszcza w sferze nuklearnej – szczególnie w Europie pobudzą krytyczną debatę na temat ryzyka eskalacji i kosztów przedłużającego się konfliktu oraz wzmocnią głosy przedstawicieli „obozu pokoju” (politycy, biznesmeni, eksperci czy dziennikarze opowiadający się przeciwko zwiększaniu wsparcia dla Ukrainy i postulujący szybkie zamrożenie konfliktu za cenę poważnych ustępstw ukraińskich).

Na to ukierunkowane są też rzekomo konstruktywne „oferty pokojowe” Kremla. Żądania w formie jednostronnego ultimatum mają stworzyć u części zachodnich i niezachodnich elit i opinii publicznej mylne wrażenie, że konflikt można nie tylko zamrozić, ale wręcz trwale uregulować, co poskutkuje upragnioną długoterminową stabilnością na kontynencie europejskim. W rzeczywistości Moskwa liczy jednak na wzrost niestabilności w Europie, zwiększenie wpływów sił populistycznych i nacjonalistycznych, narastanie konfliktów wewnętrznych i zewnętrznych, a zwłaszcza zaś na kryzys stosunków transatlantyckich.

Doraźnie nadzieje Rosji na urzeczywistnienie tych celów podsycają przyspieszone wybory parlamentarne we Francji (przełom czerwca i lipca), a przede wszystkim – wybory prezydenckie w USA (początek listopada). Choć rosyjska oferta „Wielkiej Eurazji” na obecnym etapie jest utopią, to Kreml może oczekiwać, że polityczna dynamika w kluczowych państwach zachodnich stopniowo będzie sprzyjała realizacji jej elementów.

 

[4] A. Wilk, P. Żochowski, Rosja straszy taktyczną bronią jądrową. 803. dzień wojny, OSW, 7.05.2024, osw.waw.pl.

[7] Встреча с руководством МИД России, Президент России, 14.06.2024, kremlin.ru.

[8] W. Rodkiewicz, M. Menkiszak, P. Żochowski, Rosja zwodzi Zachód negocjacjami pokojowymi z Ukrainą, OSW, 15.04.2024, osw.waw.pl.

[10] Ibidem.

[11] M. Kaczmarski, W. Rodkiewicz, Rosyjska Wielka Eurazja wobec chińskiego Nowego Jedwabnego Szlaku: adaptacja zamiast konkurencji, „Komentarze OSW”, nr 219, 21.07.2016, osw.waw.pl.

[12] Первый Евразийский экономический форум, Президент России, 14.06.2024, kremlin.ru.

[13] M. Bogusz, W. Rodkiewicz, I. Wiśniewska, Razem przeciwko Zachodowi. Putin w Chinach, OSW, 21.05.2024, osw.waw.pl.

[14] K. Nieczypor, Pax Ukrainica. Nadzieje i oczekiwania Kijowa przed szczytem w Szwajcarii, „Komentarze OSW”, nr 601, 4.06.2024, osw.waw.pl.