Marsz linoskoczka
Od sierpnia 2018 r. turecka gospodarka znajduje się na skraju wydolności. Groźbę załamania, obejmującego problemy z zadłużeniem, kryzys bankowy i – w konsekwencji – krach gospodarczy, udawało się w ostatnich dwóch latach odsuwać jedynie w sposób doraźny, bez usuwania przyczyn istniejącego stanu rzeczy. Ewentualna zapaść zagraża przetrwaniu obecnej władzy, a potencjalnie całemu realizowanemu przez nią od 2002 r. projektowi, w ramach którego doszło do gruntownej transformacji życia społecznego i politycznego państwa.
Dla tureckich elit polityka gospodarcza wpisuje się w obronę i budowę suwerenności narodowej. To, co inwestorzy traktują jako tendencje zmniejszające wiarygodność kraju i odstraszające kapitał, Ankara uznaje za realizowanie własnej drogi rozwoju, w której wybór nie mają prawa ingerować żadne siły zewnętrzne. W rezultacie narasta napięcie związane z utrzymującą się zależnością gospodarki od kapitału zagranicznego (głównie zachodniego) przy jednoczesnym twardym manifestowaniu samodzielności połączonym z antyzachodnią retoryką rządzących. Skutkuje to permanentnymi problemami z wiarygodnością władz w oczach inwestorów. Sytuacja ta w najbliższym czasie nie ulegnie poprawie.