Ukraina: zarzuty wobec Poroszenki
6 stycznia Peczerski Sąd Rejonowy w Kijowie orzekł o zajęciu mienia byłego prezydenta Petra Poroszenki, przychylając się do wniosku Biura Prokuratora Generalnego, które 20 grudnia ub.r. wystosowało do niego zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Zarzuty dotyczą zdrady stanu (zagrożonej karą 12–15 lat pozbawienia wolności, z możliwą konfiskatą mienia), wspierania organizacji terrorystycznych (5–10 lat pozbawienia wolności) oraz zmowy grupy osób w celu popełnienia przestępstwa. Postawiono je w związku z toczącym się postępowaniem Państwowego Biura Śledczego i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy dotyczącym dostaw w latach 2014–2015 węgla antracytowego z separatystycznego Donbasu. Miały być one organizowane przez stronę rosyjską oraz prorosyjskiego polityka Wiktora Medwedczuka w porozumieniu z ówczesnym prezydentem. Poroszenko opuścił Ukrainę 17 grudnia ub.r. i przebywał w Turcji i Polsce, jednak zapowiada powrót do kraju 17 stycznia.
Komentarz
- Zawiadomienie prokuratury o popełnieniu przez Poroszenkę przestępstwa zostało przygotowane niestarannie, zawiera szereg nieścisłości, a sam wywód wydaje się tendencyjny. Kilkudziesięciostronicowy tekst koncentruje się na „zbrodniczej zmowie” Poroszenki i Medwedczuka wymierzonej w bezpieczeństwo państwa, co miało zwiększać możliwości ingerencji Rosji w sprawy Ukrainy, a podyktowane było „chęcią osiągania zysków politycznych”. Zarzuty dotyczą m.in. współpracy z przedstawicielami tzw. Ługańskiej i Donieckiej Republik Ludowych (ŁRL i DRL; określanych jako organizacje terrorystyczne) w zakresie dostaw węgla z kopalni położonych na terenach zajętych przez tzw. separatystów. Poroszenkę oskarża się m.in. o sankcjonowanie porozumienia, w wyniku którego środki z zakupu surowca trafiały do kierownictwa kopalni, kontrolowanych przez władze tzw. ŁRL i DRL, i były przeznaczane na działalność terrorystyczną. Kolejny zarzut dotyczy doprowadzenia do wstrzymania zakupu antracytu z RPA, który został ówcześnie zakontraktowany jako alternatywa dla surowca z Donbasu, a tym samym pozbawienia Ukrainy możliwości dywersyfikacji dostaw. Dokument w niewielkim stopniu odnosi się do kryzysu energetycznego w 2014 r., spowodowanego deficytem węgla po tym, jak wszystkie kopalnie antracytu, zaopatrujące połowę ukraińskich elektrowni konwencjonalnych, znalazły się na terytoriach przejętych przez tzw. separatystów. Doprowadziło to do wyłączeń prądu w przedsiębiorstwach i groziło problemami z zabezpieczeniem gospodarstw domowych.
- Śledztwo opiera się na opublikowanych w maju–czerwcu 2021 r. „taśmach Medwedczuka” – podsłuchach jego rozmów z przedstawicielami Rosji i tzw. separatystów o dostawach węgla. W dyskusjach tych polityk niejednokrotnie odwołuje się do porozumień z reprezentantem władz ukraińskich, którego nazywa „pierwszym” lub „głównym”, co odczytano jako odniesienie do Poroszenki. Postępowanie wobec samego Medwedczuka wszczęto już wcześniej – w kwietniu 2021 r. został objęty sankcjami Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oraz osadzony w areszcie domowym, a w październiku postawiono mu zarzuty zdrady stanu i wspierania terrorystów. Zablokowano też nadawanie kontrolowanych przez otoczenie Medwedczuka stacji telewizyjnych. W efekcie jego ugrupowanie Opozycyjna Platforma – Za Życie straciło pozycję głównego konkurenta partii władzy, a on sam uległ politycznej marginalizacji.
- Inicjując postępowanie wobec Poroszenki, Wołodymyr Zełenski i jego otoczenie mogą kierować się podobnymi kalkulacjami – były przywódca jest bowiem głównym konkurentem politycznym urzędującego prezydenta, jeśli chodzi o popularność społeczną, zaś kierowana przez niego Europejska Solidarność goni w sondażach prezydenckie ugrupowanie Sługa Narodu. Choć Zełenski nadal utrzymuje się na czele rankingów, to dynamika poparcia społecznego jest dla niego niekorzystna (w ciągu ostatniego roku stracił kilka–kilkanaście p.p.). Postępowanie wobec Poroszenki ma zatem skompromitować byłą głowę państwa poprzez wykazanie powiązań i porozumień z FR, a tym samym uderzyć w jego wizerunek „antyrosyjskiego patrioty”, który budował przez lata. Jednak o ile zarzuty zdrady stanu wobec Medwedczuka – otwarcie manifestującego poglądy prorosyjskie i powiązanego z Władimirem Putinem więzami personalnymi przyjęto na Ukrainie z aprobatą, o tyle analogiczne oskarżenia pod adresem Poroszenki nie są uznawane za wiarygodne przez znaczną część elit i społeczeństwa. Ciężkie zarzuty wobec niego, szczególnie niepoparte twardym materiałem dowodowym, mogą się przyczynić się do dalszej erozji poparcia dla Zełenskiego, pogłębienia podziałów wśród obywateli, a także wzrostu popularności Poroszenki – postrzeganego jako ofiara politycznie motywowanych prześladowań ze strony władz. Sprawa już wywołała niekorzystny rezonans międzynarodowy – ostrzeżenie przed upolitycznianiem sądownictwa wystosowały ambasady USA, UE i Wielkiej Brytanii.
- Walka z Poroszenką wpisuje się (i tak też jest przedstawiana przez obóz rządzący) w rozpoczętą przez Zełenskiego „krucjatę” przeciwko oligarchom, mającą zredukować ich oddziaływanie na politykę i gospodarkę. Były prezydent odpowiada zdefiniowanym ustawowo przez władze kryteriom opisującym oligarchów, łączy bowiem wpływy polityczne z biznesowymi (choć większość majątku w 2019 r. przepisał na syna) i medialnymi (kontroluje dwie stacje telewizyjne, które ostatnio również przepisał na osoby ze swojego otoczenia). Wreszcie posunięcia te mogą wynikać z osobistej niechęci Zełenskiego do Poroszenki, a także stylu sprawowania urzędu przez obecnego prezydenta: podejmowania działań tyleż spektakularnych, co nieprzemyślanych. W grudniu ub.r. Zełenski oskarżył innego oligarchę – Rinata Achmetowa – o przygotowywanie zamachu stanu, jednak nie poszły za tym żadne kroki organów ścigania.